Chociaż przywykliśmy już do alkomatów z ustnikami, które wymagają od nas solidnego wydechu, to w przyszłości nawet do regularnego testu mogą zostać zaprzęgnięte proste testery.
Na sam początek warto wyjaśnić, że alkomaty działają poprzez pomiar ilości etanolu w oddechu osoby, co zwykle koreluje z ilością alkoholu krążącego w krwioobiegu.
Sięgnijmy jednak przed badaniem po płyn do płukania jamy ustnej lub odświeżacz oddechu, a pomiar będzie błędny. Warto już pominąć też sytuację, w których badany albo nie jest w stanie, albo zwyczajnie nie chce dmuchać przez jakieś 10 sekund.
Te ograniczenia zainspirowały naukowców z uniwersytetu stanowego Nowego Jorku w Albany do opracowania prostych testerów papierowych, którym wystarczy krótki kontakt ze skórą badanego. Kojarzycie np. chemiczne paski do sprawdzania odczynów? To coś w tym stylu, ale badającego pot.
Gdy taki pasek jest na miejscu, enzymy w nim reagują z dowolnym etanolem obecnym w pocie osoby, powodując pojawienie się kolorowej plamki na pasku. Im ciemniejszy kolor, tym większa ilość alkoholu we krwi. Dlatego też plany wymagają również opracowania aplikacji na smartfony, która precyzyjnie dopasuje dane poziomy ciemności do określonych poziomów zawartości alkoholu we krwi.
W teście tej technologii 26 ochotników spożyło kilka kieliszków wódki, aby uzyskać 0,08% zawartości alkoholu we krwi. W ciągu kilku następnych godzin wykonano ponad 100 odczytów na tych ludziach, używając zarówno komercyjnego alkomatu, jak i pasków testowych. Stwierdzono, że istnieje „silna korelacja” między odczytami uzyskanymi dwiema metodami.
