USS Enterprise przez ponad 50 lat służył amerykańskiej marynarce wojennej. Był on pierwszym lotniskowcem w historii zaopatrzonym w napęd jądrowy. Okazuje się, że nawet „zatopienie” emerytowanego okrętu może sprawić niemałą trudność oraz pociągnąć za sobą wysokie koszty.
Słowo „zatopienie” wziąłem w cudzysłów, bowiem nikt tak naprawdę nie zamierza w ten sposób pozbyć się wysłużonej jednostki. Problem w tym, że klasyczne rozebranie poszczególnych elementów, demontaż reaktorów oraz wysłanie odpadów nuklearnych do specjalnych magazynów jest niezwykle trudne. A zarazem bardzo kosztowne.
Według szacunkowych danych, łączny koszt operacji wyniesie ok. 1,5 mld dolarów, co stanowi 1/8 ceny nowego lotniskowca. Początkowe analizy wyznaczały tę kwotę na poziomie ok. 500 milionów dolarów, jednak ważącą 93 tysiące ton maszyna okazała się znacznie trudniejszym orzechem do zgryzienia niż pierwotnie zakładano. Wszak USS Enterprise to najbardziej wysłużony lotniskowiec, który ma za sobą misje na Kubie, w Wietnamie, Iraku oraz Afganistanie. Obecnie kadłub znajduje się w Wirginii, gdzie czeka na swoje dalsze losy.
Na tę chwilę istnieją dwie opcje dotyczące przyszłości USS Enterprise. Pierwsza zakłada zlecenie rozbiórki prywatnej firmie, z wyłączeniem elementów powiązanych z napędem nuklearnym. Ich demontażem miałaby się zająć marynarka wojenna, a następnie reaktory wysłanoby do ośrodka w Hanford. Koszt takiego wariantu wynosi od 1 do 1,5mld dolarów. Przedsięwzięcie miałoby rozpocząć się w 2034 roku i potrwać aż dziesięć lat. Druga możliwość zakłada przekazanie pieczy nad statkiem prywatnemu inwestorowi, który upora się z nim w pięć lat w zamian za kwotę od 750mln do 1,4mld dolarów.
Wybór wydaje się dość prosty, jednak należy pamiętać, że mamy do czynienia z reaktorami atomowymi, stanowiącymi potencjalne zagrożenie. Dodatkowo poszczególne amerykańskie instytucje nieszczególnie wykazują się ochotą na załatwienie problemu, zrzucając odpowiedzialność na innych. Co więcej, na horyzoncie widać już kolejne trudności związane ze złomowaniem kolejnych jednostek o napędach jądrowych. USS Nimitz zakończy służbę w ciągu kilku najbliższych lat. Potem następne jednostki będą wysyłane na emeryturę w kilkuletnich odstępach. Marynarka wojenna ma więc coraz mniej czasu na demontaż swoich jednostek, podczas gdy ich ilość będzie się nieubłaganie zwiększać.
[Źródło: popularmechanics.com; grafika: U.S. Navy]