Reklama
aplikuj.pl

Deweloper gry na PS5 opowiada o padzie i mocy konsoli

ps5, playstation 5, sony, moons of madness

Nowe DualShocki 5 mają nas zachwycić swoimi haptycznymi wibracjami. Czy to duża zmiana?

Serwis GamingBolt miał okazję przypytać dewelopera stojącego za grą Moons of Madness o to, jak sprawdza się aktualnie PlayStation 5. Z fragmentów wywiadu dowiadujemy się ciekawych rzeczy.

Wiemy dobrze o tym, że najnowszy DualShock 5 w końcu zaoferuje lepsze wibracje. Już teraz grając na PlayStation 4 czuję, że czasem jest to przestarzała technologia. Gdy najeżdżam kołami po jednej stronie samochodu na pobocze, to chcę czuć wibracje tylko po lewej stronie pada, a nie całym. Poprzeczkę już wyżej ustawił Nintendo Switch ze swoimi Joy-Conami.

Deweloper Moons of Madness określa nowe wibracje jako coś, co ma bardzo duży potencjał do zaoferowania lepszego doświadczenia. Nasza zabawa zdecydowanie się poprawi, ale musimy pamiętać tutaj o jednej rzeczy. Pad może być dla nas rewolucją, ale tylko jeśli deweloperzy się nim odpowiednio zajmą. Jeśli producent pokpi sobie ten element, to otrzymamy efekty, które znamy już teraz. Oby twórcy często korzystali z dobrodziejstw nowego pada jak np. blokowanie ruchu L2/R2. Wyobrażacie sobie sytuację, w której waszej postaci zacina się broń, a Wasz R2 nagle ciężej chodzi? To może być świetny patent.

Drugą sprawą w przypadku PlayStation 5 omówioną przez Ivana Moena jest moc nowych konsol. Przyznał on, że portowanie gier na PlayStation 5 oraz Xbox Series X jest teraz łatwiejsze, bo aktualne sprzęty są już mocno w tyle za PC. Łatwiej jest przenosić grę, gdy ma się zapas mocy obliczeniowej.