Bethesda dalej w dość nietypowy sposób promuje Starfield. W sieci pojawił się wywiad z jednym z deweloperów gry, przeprowadzony przez osobę z Bethesdy.
Tworzenie Starfield
Skłamałbym gdybym powiedział, że nie podoba mi się sposób promocji Starfield. O grze zapewne dowiemy się więcej tuż przed premierą i „hype” na grę urośnie do ogromnych rozmiarów. Zadziałało z Fallout 4 – zadziała pewnie i ze Starfieldem. Aktualnie za to, co jakiś czas karmieni jesteśmy szczątkowymi informacjami, na które zwykli gracze nie muszą zwracać uwagi, a fani i tak z chęcią się z nimi zapoznają. Ostatnie wieści są jednak na tyle ciekawe, że warto przyjrzeć im się bliżej.
Czytaj też: Ile złotych kosztują wszystkie samochody w Gran Turismo 7?
Dyrektor artystyczny Emil Pagliarulo to weteran Bethesda Game Studios. Opowiedział on o pracy w Bethesdzie przy Starfield:
Na początku, w fazie przedprodukcyjnej, naszym głównym i bardzo fajnym, ale wymagającym też dużo wysiłku zadaniem było wymyślanie fikcyjnych podstaw zupełnie nowego uniwersum – naszej pierwszej od ponad 20 lat nowej marki. Tworzyliśmy główne lokacje gry, główne postacie i – co najważniejsze – łączyliśmy te wszystkie elementy z fabułą gry.
Teraz, kiedy jesteśmy w fazie produkcji, większość czasu spędzam na spotkaniach z projektantami, aby pomóc im w kierowaniu ich pracą, albo na ciągłym testowaniu gry, aby ocenić nasze postępy i wyłapywać rzeczy wymagające poprawek. Nasze nieoficjalne motto brzmi: „W świetne gry się gra, a nie je robi”. Oznacza to, że na każdym etapie prac nad grą Starfield doświadczamy jej w taki sam sposób, w jaki doświadczałby jej gracz. Jesteśmy ze sobą brutalnie szczerzy, jeśli chodzi o to, co sprawia nam przyjemność, a co nie – co działa, a co nie – i dajemy z siebie wszystko, aby gracze otrzymali to, czego oczekują i na co zasługują.
Na pytanie – czym jest dla niego Starfield, odpowiada on:
Powiedzieć, że zamierza się stworzyć pierwszą od 20 lat nową markę studia to jedno. Faktyczne zrealizowanie tego zamierzenia to już zupełnie inna historia. Obserwowanie, jak Starfield przeistacza się krok po kroku w tę niesamowitą grę, a my zdobywamy tak wiele nowych doświadczeń, było niesamowitym przeżyciem. Gdy pracujesz nad grą, szczególnie na początku jest ona w rozsypce, ale z czasem dochodzisz do momentu, w którym systemy zaczynają się ze sobą zgrywać, wszystko wreszcie ze sobą działa i widzisz, jak wizja, którą miałeś na początku tej szalonej podróży, nabiera realnych kształtów. Gdy nastąpiło to w Starfield, powiedziałem sobie: „Rety. Tak. To jest… coś naprawdę wyjątkowego. Gracze oszaleją”. Teraz musimy to tylko dokończyć!
Cyberpunk 2077 inspiruje Bethesdę
W swojej ostatnie transmisji na Twitchu, Paweł Sasko z CD Projekt RED opowiadał o silniku REDengine. Nie jest tak, że prawdopodobnie powoli porzucana przez REDów technologia, jest czymś złym. Polski deweloper zwrócił uwagę, że istnieje powód, dla którego nie powstaje więcej gier w stylu Cyberpunk 2077, które umożliwiają załadowanie do świata gry tak wielu elementów naraz – to właśnie zasługa REDengine.
Czytaj też: Wyciek PlayStation Plus kwiecień 2022. Ciekawe propozycje!
Informację te potwierdzają też słowa dyrektora artystycznego z Bethesdy. Na pytanie na temat inspiracji odpowiedział on:
Naprawdę uwielbiam grać w gry, które sprawiają, że kręcę głową i mówię sobie: „Łał… Wiem, jak oni to zrobili, i to jest niesamowite osiągnięcie”. Najnowsze gry ze Spider-Manem wywołały u mnie właśnie taką reakcję. Albo Cyberpunk. Stworzyć tak gigantyczne, otwarte środowisko jak Night City? To nie jest łatwy wyczyn. Naprawdę imponujące osiągnięcie.