Opublikowane w The Lancet badanie opisuje szczep koronawirusa nazwany ∆382, który lekarze w Singapurze badali od stycznia do marca, porównując go z innymi opisanymi wówczas mutacjami SARS-CoV-2.
∆382 charakteryzuje się brakiem 382 nukleotydów z obszaru ORF8, który to stanowi powszechne miejsce mutacji w przypadku koronawirusów. Podczas epidemii SARS niemal 20 lat temu, usunięcie 29 nukleotydów z ORF8 doprowadziło do powstania wariantu wirusa, który nie był w stanie replikować się tak skutecznie jak pierwotny SARS.
Naukowcy przeanalizowali stan 131 pacjentów chorych COVID-19 na początku 2020 roku. Stwierdzili, że 29 z nich posiadało tylko mutację ∆382 wirusa, a kolejnych 10 było zakażonych mieszaniną ∆382 i pierwotną odmianą SARS-CoV-2. Co ciekawe, przedstawiciele tej pierwszej grupy byli szczególnie mniej narażeni na niedotlenienie. Skuteczniej przebiegała u nich również reakcja immunologiczna organizmu.
Czytaj też: Pierwszy przypadek reinfekcji koronawirusem. Co o nim wiemy?
Warto podkreślić, że lżejszy przebieg choroby występował u przedstawicieli różnych grup wiekowych oraz u osób, które cierpiały na inne dolegliwości. Nie jest jednak jasne, czy opisywana mutacja wirusa znajduje się obecnie w obiegu. Dominująca wydaje się D614G, którą wykryto na terenie Europy i Azji. Jest ona bardziej zakaźliwa niż początkowo, ale jednocześnie nie tak zabójcza, jak mutacje z przełomu 2019 i 2020 roku.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News