Samochody z drewna? Myślałem, że czasy powozów już minęły… i słusznie, bo japońskie Ministerstwo Środowiska widzi w drewnianych samochodach coś zupełnie innego.
Wyobraźcie sobie to – jedna piąta masy stali, ale pięciokrotnie większa wytrzymałość. To nie fikcja, a dostępny już materiał roślinny, a dokłądniej mówiąc nanowłókno celulozowe (CNF), które może dać producentom samochodów możliwość budowy mocnych, lekkich samochodów, obniżając jednocześnie emisje CO2 w czasie produkcji o całe 2000 kg.
CNF okazał się silniejszy niż jedwab pająka, choć jest prosty w produkcji. Sprowadza się zasadniczo do drewna, ale rozdrobnionego i „ugotowanego” w chemikaliach tak, aby pozbył się ligniny i hemicelulozy. Finalnie jest wysoce skondensowanym, lekkim i niewiarygodnie mocnym materiałem, który również nadaje się do recyklingu.
Japońskie Ministerstwo Środowiska widzi więc w tym materiale potencjalny zamiennik stali, czy aluminium w produkcji samochodów i zapewne nie tylko. Jednak to w ramach projektu podjętego we współpracy z uniwersytetem w Kioto skonstruowano sam samochód, którego widzicie na zdjęciach… kanciasty, ale samochód, który wykorzystuje od groma CNF w swoim nadwoziu i wnętrzu.
Nazywany pojazdem nanocelulozowym twór obniża ponoć masę samochodu o 10% (w porównaniu do wykorzystnaia standardowych materiałów). Teraz z kolei trwają testy jego wytrzymałości oraz radzenia sobie z zębem czasu, ale do tej pory ich pobieżne edycje jednoznacznie udowodniły możliwość wprowadzenia CNF do masowej produkcji samochodów.