Hiszpańscy naukowcy z Uniwersytetu w Barcelonie i Instytutu Bioinżynierii Katalonii wzięli ostatnio na warsztat niewielkiego konsumenckiego drona Crazyflie 2.0 i zrobili z niego mobilny czujnik na trujące gazy. Proste, ale zachwycające jednocześnie, jak zresztą każdy pomysł na innowacyjnego drona.
Czytaj też: Polski system antydronowy podbija kolejne rynki
Trujące gazy, jak to trujące gazy są… trujące, a ich wycieki są poważnym zagrożeniem dla zespołów ratowniczych w miejscach katastrof. Oczywiście ci mogą wyposażyć się przed akcją w stosowne maski, ale po co taszczyć ze sobą w piekło dodatkowy sprzęt, który może nie być potrzebny? Tutaj właśnie wchodzi SNAV, a więc dron Smelling Nano Aerial Vehicle, którego czujnik pozwala na zdalne zmierzenie obecności i stężenia gazów.
Wyposażono go w czujniki, które mogą wykrywać nawet niewielkie stężenia gazów pokroju tlenku węgla, czy metanu wraz z innymi organicznymi związkami lotnymi (etanol, aceton, czy benzen). Ma czułość do jednej części na milion (w zależności od substancji) i jest nawet w stanie zlokalizować źródło emitowanego gazu, śledząc stopień jego stężenia w różnych częściach pomieszczenia.
Ciekawym może się również wydać sposób jego sterowania. Ten bazuje bowiem na szeregu wstępnie zainstalowanych nadajników-odbiorników częstotliwości radiowych w danej lokacji, które pozwalają mu za pomocą swojego własnego nadajnika i odbiornika poruszać się po danej lokacji.
Czytaj też: TF-19 WASP to dron z miotaczem ognia do kupienia
Źródło: New Atlas