EA zapłaciło, aby Apex Legends stało się popularne. Czego dowiedzieliśmy się o kulisach premiery gry?
W dzisiejszych czasach influencerzy mają ogromny wpływ na sprzedaż gry. Jeśli komuś udało się zebrać sporą liczbę obserwujących fanów, to może oczekiwać, że w końcu odezwą się do niego twórcy jakiejś gry i zaproponują mu duże pieniądze za ogrywanie ich produkcji. Kwoty potrafią przyprawić zawrotów głowy. To ile jednak zarobił Ninja na graniu w Apex Legends od razu zwala z nóg.
Czytaj też: Społeczność Apex Legends już tworzy fanfiki o bohaterach
Tyler “Ninja” Blevins to aktualny król Twitcha. Gdy tylko pojawia się jego transmisja – pojawia się tysiące widzów. Ninja najbardziej znany jest z grania w tytuł battle royale Fortnite. Nic dziwnego, że rzadko sięga on po inne gry, skoro chwilowo jest on na topie i przez ten czas może się dorobić tyle, że już nigdy nie będzie musiał pracować. Według informacji podanych przez Tylera w grudniu 2018 roku – Ninja zarabia miesięcznie 500 tysięcy dolarów.
Zdarza się jednak, że w „dobrym miesiącu” jest to „dużo więcej”. Jak dużo? Osoby, które współpracowały z Ninją mówią, że za jedno wydarzenie bierze on 600 tysięcy dolarów. Czy to się opłaca? Najwidoczniej tak. Niedawna impreza Ninja’s Night Shift, które odbywała się między innymi w Polsce potrafiła przyciągnąć przed ekrany ponad 60 tysięcy osób. Chyba nie muszę wspominać, że logo Red Bulla wylewało się z ekranu?
Pojawiły się jednak informacje dotyczące tego, ile pieniędzy Electronic Arts zapłaciło Tylerowi za to, aby na chwilę oderwał się od Fortnite’a i w okolicach premiery Apex Legends, zagrał w ten tytuł. Apex Legends to w końcu główna konkurencja Fortnite’a. Bez pomocy streamerów mogłaby przejść niezauważona wśród graczy, którzy nie śledzą codziennie newsów ze świata gier wideo.
Jaką kwotę Electronic Arts przeznaczyło Blevinsowi? Milion dolarów. W dniu premiery gry, mnóstwo streamerów ogrywało Apexa, a niektórzy z nich mieli swoje streamy oznaczone jako „Apex Legends partner”. EA wymaga informowania o influencerów, kto ich wspiera. Jak się użyje nazwy gry zamiast firmy, to może nikt się nie dowie, która znienawidzona firma stoi za tą naprawdę dobrą produkcją?
Czytaj też: Rozwój PlayStation Network kluczem do dominacji Sony – Inside Xbox to porażka
Źródło: kotaku.com