Cyril Ramaphosa, prezydent Republiki Południowej Afryki, określił rozprzestrzenianie koronawirusa w tym kraju mianem „narodowej katastrofy”. Tamtejsze władze wprowadziły już szereg środków mających na celu ograniczenie epidemii.
Pierwszy przypadek zakażenia SARS-CoV-2 na terenie RPA odnotowano 10 dni temu. Teraz liczba ta przekroczyła 60 osób, a pierwszych zakażonych odnotowano również w sąsiednich krajach. Bruce Bassett, który zajmuje się danymi, stwierdził, iż pandemia w Afryce może być istną bombą zegarową.
Obawy wydają się uzasadnione, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, jak słabo rozwinięta jest służba zdrowia w Afryce. Poza tym mieszkańcy tego kontynentu mają szereg innych problemów, m.in. powszechnie występujące AIDS oraz gruźlicę. I choć eksperci liczyli na to, że wysokie temperatury ograniczą rozprzestrzenianie koronawirusa, to nie ma co do tego pewności – szczególnie mając na uwadze „poczynania” SARS-CoV-2 w cieplejszych krajach.
Abdool Karim dodał, iż jego zdaniem kwestią czasu pozostaje wystąpienie poważnej epidemii. Istnieją jednak pewne pozytywy – poza wysokimi temperaturami jest to również niski średni wiek mieszkańców Afryki, Mediana wieku wynosi tam bowiem poniżej 20 lat, a zaledwie 3% ludności z obszaru subsaharyjskiego ma więcej niż 65 lat. Pamiętajmy, że młodsze osoby znacznie lepiej radzą sobie z objawami COVID-19.
Niestety, nosiciele HIV są 8-krotnie bardziej narażeni na hospitalizację z powodu zapalenia płuc wywołanego wirusem grypy niż ogół społeczeństwa. Z tego samego powodu ryzyko śmierci jest u nich 3-krotnie wyższe. Biorąc pod uwagę niewielką liczę specjalistycznych szpitali na tym kontynencie, pozostaje mieć nadzieję, że sprawy nie przybiorą najgorszego obrotu.
Czytaj też: Czego uczy nas pandemia hiszpanki w kontekście pandemii koronawirusa?