Londyńska firma Charge Automotive przygotowuje się do wyjścia z cienia za pomocą imponującego samochodu sportowego, który traci jednak wiele bez dudniącej V8 pod maską. Poznajcie elektrycznego ”Mustanga” rodem z lat 67. XX wieku, którego prototyp zadebiutuje na imprezie Goodwood Festival of Speed.
Czytaj też: Jeep Wrangler Rubicon z silnikiem Dodge i napędem 6×6
„Predefiniowujemy wspaniałe klasyczne samochody z zaawansowaną technologią elektryczną, zachowując jednocześnie ich kultową konstrukcję” – mówi producent na swojej stronie internetowej. „Wierzymy w bezemisyjną przyszłość, zapewniając jednocześnie najwyższą wydajność epickim legendom samochodów”.
Nie myślcie jednak, że ten „Mustang” (który tak naprawdę Mustangiem nie jest) jest jakąś podróbką rodem z Chin. Charge uzyskało oficjalnie licencję na to nadwozie, a samo zajęło się kwestią układu napędowego oraz dodatkami pokroju dwupoziomowej kraty na froncie, nowoczesnego oświetlenia i fenomenalnego czarnego lakieru. Linie retro zdecydowanie zostały u niego zachowane, ale starym samochodem z pewnością go nie nazwiemy. Zwłaszcza że rozpędzi się do setki poniżej 4 sekund, a kolejne zajmie mu dobicie do 240 km/h, które są jego maksymalnym wynikiem.
Odpowiada za to elektryczny układ napędowy o mocy 536 koni mechanicznych, którego zasilaniem zajmuje się 64 kWh akumulator o zasięgu do 322 kilometrów. Wewnątrz z kolei firma przeniosła oldschoolowe wykończenie Mustanga sprzed ponad pół wieku w nowoczesny design. Czarno-biały motyw, błyszczące karbonowe wykończenie oraz w pełni cyfrowy interfejs z centralnym wyświetlaczem to z pewnością coś. Wyrzucono również tylne siedzenia i na ich miejsce wsadzono dodatkową przestrzeń bagażową.
Jest jednak drogo, bo elektryczny Mustang będzie sprzedawany za około 382250 dolców, które zdecydowanie zawyża unikalność, wyznaczona na 500 egzemplarzy.
Czytaj też: Elektryczny GTE od Drako Motors zachwyca cyferkami
Źródło: New Atlas