Z jednej strony mamy elektryczne rowery, które udają, że nimi nie są, a z drugiej takie, po których te elektryczne zapędy widać, jak na dłoni. Model Angell jest z kolei czymś jeszcze innym.
Co tu dużo mówić, patrząc na Angell, nie sposób odrzucić wrażenie, że ten model jest ewidentnie nowoczesny, co w połączeniu z ewidentnym minimalizmem i elektrycznym napędem, zapewnia mu sporą dozę wyjątkowości. Za finalny kształt tego roweru odpowiada projektantka Ora Ito i przedsiębiorca Marc Simoncini.
Ważący 13,9 kilogramów Angell bazuje na aluminiowej ramie i widelcu z włókna węglowego w kolorze srebrnym lub czarnym. Napędza go 250-watowy silnik na tylnej piaście, który współpracuje z rowerzystą do prędkości 25 km/h. Jedno 2-godzinne ładowanie akumulatora zintegrowanego z ramą powinno wystarczyć na zasięg do 70 km.
Rowerzyści wybierają jeden z czterech trybów wspomagania silnika – nie zabrakło jego braku – za pośrednictwem 2,4-calowego ekranu dotykowego wbudowanego w trzonek kierownicy. Wyświetlacz ten umożliwia też wyświetlanie podstawowych danych (dystans, stan baterii, GPS).
Czytaj też: Jak zabić koronawirusa w domu?
Cena? Całe 2690 euro, choć elektryczny rower Angell jest obecnie dostępny tylko w przedsprzedaży.