Nie bez powodu myśląc o samochodach Porsche… mamy przed oczami samochody Porsche. Utożsamiamy je z pewną elitarnością, wyjątkowym wykonaniem, marką pamiętającą swoją przeszłość i oczywiście wydajnością, jaką mogą się pochwalić. Nic więc dziwnego, że firma wycisnęła ostatnio siódme poty z elektrycznego modelu Taycan, aby sprawdzić, czy jest godny znaczku Porsche.
Czytaj też: Seria wyścigowa IndyCar pójdzie w hybrydy po 10 latach
Problemem z wyczynowymi elektrycznymi samochodami jest sam ich układ napędowy. Oczywiście sportowe cacka napędzane wyłącznie energią są w stanie wyciągnąć fenomenalny czas na torze i zatrważające przyśpieszenie, ale wydajność to nie tylko liczby, ale też powtarzalność. Kilka takich wyczynów sprawia, że baterie oraz silniki muszą uruchomić swoje procedury co do spadku wydajności w imię ochłodzenia podsystemów. Aby upewnić się, że nie będzie to problemem dla Taycana, Porsche poddał prototyp rundzie testowych tortur.
Zabrało więc go na niemieckie lotnisko i polecił kierowcy rozpędzanie go do 200 km/h, hamowanie do zera i ponowne dobicie do 200 km/h. Jak myślicie? Ile razy Taycan zdołał tego dokonać przed wielkim spadkiem wydajności? 5? 10? 16 razy? Nic bardziej mylnego, według materiału wideo Porsche Taycan był w stanie sprostać aż 26 tego rodzaju testom jeden po drugim. Średni czas tych sprintów wynosił nieco poniżej 10 sekund przy różnicy zaledwie 0,8 sekundy pomiędzy najszybszą i najwolniejszą próbą.
Według Porsche, ta spójność była w dużej mierze zależna od systemu chłodzenia baterii Taycana. Agresywne przyspieszenie pobiera dużą moc z akumulatora, powodując, że szybko się nagrzewa, więc radzenie sobie z tym ciepłem jest kluczowe dla przyspieszenia samochodów elektrycznych. Porsche twierdzi, że system zarządzania ciepłem Taycan został zaprojektowany z myślą o wysokiej wydajności jazdy. Oprócz chłodzenia 90-kilowatogodzinnego zestawu akumulatorów zapewnia on również ciepło w warunkach zimowych, aby utrzymać idealną temperaturę pracy zestawu.
Czytaj też: Shelby GT500 2020 zalicza test 0-100-0 w 10,6 sekundy
Źródło: Digital Times