O Xiaomi jest w ostatnich tygodniach nieco głośno. Nie tylko pierwszy w Polsce salon Xiaomi doczekał się otwarcia, ale zapowiedzi doczekało się również kilka ciekawych propozycji firmy m.in. Xiaomi Mi Mix 2S, a także gamingowy laptop! Ciekawe jak te produkty sprawdzą się w użytku. Tymczasem przejdźmy wreszcie do sedna tego tekstu. Mianowicie chodzi tu o sprawdzenie czy zeszłoroczny flagowiec jakim jest Xiaomi Mi 6 wciąż może dumnie nosić to miano, czy nadszedł już czas na premierę Mi 7-ki.
Mydełka nie trzeba.
Mi 6-stka to bardzo śliski temat i to nie tylko ze względu na internetową bojówkę firmy Xiaomi, a głównie przez jej design. Całe plecki pokrywa zagięte i świetnie spasowane z frontem urządzenia szkło, które jest zaoblone w taki sposób, że miejsce łączenia jest słabo wyczuwalne, a przy tym sam telefon doskonale leży w dłoni. Dopóki się z niej nie wyślizgnie! Taka jest najwidoczniej cena nowoczesnego designu. Nie jest to jednak telefon szczególnie delikatny i oprócz złapania miliarda mikroskopijnych rysek nie stało mu się nic więcej podczas trwania testów. Co by nie pisać jest to telefon naprawdę ładny, zyskujący szczególnie w czarnej wersji kolorystycznej. Niestety, jeśli chcemy zachować ten obłędny wygląd musimy korzystać z niego w lateksowych rękawiczkach i bez przerwy przecierać plecki chusteczką. Wygląd jest bardzo ważny szczególnie teraz, kiedy telefony stały się wyznacznikiem statusu społecznego oraz mają wyrażać samego użytkownika, ale nie kosztem funkcjonalności. Kanapka z hartowanego szkła, niezależnie od spasowania czy wykonania nigdy nie będzie w pełni komfortowa w użytku. Odciski palców, kurz, ryski, tłuste ślady wszystko to jest niestety bardzo mocno zauważalne na takich obudowach, nie zapominając już o ergonomii. Pewny chwyt zapewnia nam spokój i prawie zawsze zabezpiecza telefon przed upadkiem. Przyznaje się bez bicia, że upuściłem testowy egzemplarz Mi 6-stki i mimo, że za tamtym razem nic się nie stało, wolałbym sobie oszczędzić stresu przed podnoszeniem telefonu z ziemi. Dlatego też zalecam korzystanie z etui – choćby tego dołączonego w zestawie!
There is no room for Jack…
Niestety, dyskryminacja naszych biednych Jacków wciąż trwa i póki nie minie będziemy się musieli wspomagać przejściówkami takimi jak ta dołączona przy tym telefonie. Przejściówka z USB typu C na mini jacka 3.5mm pozwala nam korzystać ze standardowego wyjścia słuchawkowego w sposób jaki nam odpowiada, no ale tak telefonu wtedy nie podładujemy. Jestem bardzo przeciwny rezygnacji z tego rozwiązania, szczególnie w przypadkach gdzie nie jest to uzasadnione wymiarami samego smartfonu i tak jak w Iphone 7 jest to podyktowane chęcią zwiększenia przychodów. Obecnie port ten nie zajmuje wiele miejsca wewnątrz urządzenia i pierwsze wymówki producentów jako, że zabiera go zbyt wiele lub zmusza producenta do „pogrubienia” urządzenia bardzo często nie mają podstaw. No ale nic z jack’iem czy bez, muzyki posłuchamy za sprawą wbudowanego głośnika, który o dziwo zaskoczył mnie naprawdę przystępnej jakości dźwiękiem. Nie był on jak w wielu przypadkach płaski, metaliczny, charczący a wręcz przeciwnie! Miał swoją głębie i był całkiem czysty. Nie mogę powiedzieć, że stał się to mój ulubiony sposób na słuchanie muzyki, ale jednak nie okazał się najgorszy. Słuchawki to jednak nie są, a oprócz dobrego głośnika telefon ten pochwalić się może dobrą jakością dźwięku w słuchawkach. Jednak bez wielkich rewelacji.
Ale to zasuwa!
Topowe podzespoły we flagowcu to nic nowego, gdyż w zeszłym roku większość znaczących graczy zdecydowała się na zastosowanie Spapdragona 835 w połączeniu z różnymi konfiguracjami ramu. W moim przypadku była to konfiguracja z 6 GB pamięci operacyjnej. To połączenie jest obecnie w ścisłej czołówce wydajności na rynku smartfonów i nie inaczej działało to w przypadku Mi 6-stki. Przycięcia, freezy? Zapomnij, nie z tym telefonem takie numery. Testy wydajności przy obecnych podzespołach stały się niezwykle nudne. Każde urządzenie od średniej półki wzwyż jest w stanie zapewnić użytkownikowi odpowiednia moc obliczeniową by ten nie musiał frustrować ścinkami.
Moc wymaga jednak poświęceń
Tym poświęceniem jest niestety bateria, która bardzo często stawiana jest przez użytkowników na pierwszym miejscu przy wyborze smartfona. Nie mogę powiedzieć, że jest ona strasznie zła, ale jednak wyjeżdżając gdzieś dalej od domu bez ładowarki byłem dziwnie niepewny. Koniec końców, nie każdy ma przy sobie kabel typu C w razie czego. Dlatego też zacząłem zabierać ze sobą kabel oraz powerbanka. Standardowo telefon wytrzymywał około 4 godzin włączonego ekranu. Z ciągle włączonym wifi, transmisją danych, bluetooth oraz gps. Jak mówiłem – nie jest źle, jednak do 7 godzin mojego daily drivera mu daleko.
Co dwie kamery…
Zastosowanie dwóch kamer korzystających z funkcjonalności teleobiektywu to naprawdę fajny pomysł. Pozwala na o wiele lepsze robienie zdjęć małym obiektom i detalom, zachowując przy tym ostrość pełnego obrazu. Niemniej jednak widać różnice pomiędzy zastosowanymi sensorami, które za chwile dostrzeżecie na przykładowych zdjęciach.
I jak w przypadku zdjęć naprawdę małych przedmiotów powyższy opis się zgadza, to już w przypadku większych obiektów jakość drastycznie spada. Również mocno zauważalna jest zmiana temperatury barwnej.
Podsumowanie
Okazuje się, że mimo dużego upływu czasu od premiery topowy telefon od Xiaomi wciąż świetnie się broni. Jego największą bolączką pozostaje wciąż aparat, który mimo zastosowania dwóch obiektów wciąż sporo traci względem konkurencji. Odpowiedzialny za to jest soft, który możemy zmienić i zastosować takie modyfikacje jak np. google camera. Jednakże mówimy tu o egzemplarzu wyjętym prosto z pudełka. Szybkość działania i responsywność systemu wciąż stoi na bardzo wysokim poziomie i w tej kwocie zakupu ciężko znaleźć coś lepszego. Szczególnie jeżeli mówimy o telefonie zamawianym prosto z Chin.