Chociaż do starych samochodów poskładanych z kilku modeli już przywykliśmy, to wiadomość o tym, że ten szczególny francuski okręt podwodny Perle składa się tak naprawdę z dwóch i tak może nieco zaskoczyć.
Okręt podwodny Perle zmieni się nie do poznania
W celu zrozumienia szczegółów musimy przypomnieć sobie pożar okrętu Perle w czerwcu zeszłego roku. Ten trwał 13 godzin i był na tyle dewastujący, że wymusił na francuskiej marynarce decyzje – albo złom, albo naprawa. Padło na to drugie i wedle planów owoc tego mamy zobaczyć już za trzy lata, ale jedno jest pewne – nie będzie to dokładnie ten sam okręt.
Czytaj też: Pierwsze spojrzenie na nowy myśliwiec USA… prawdopodobnie
Perle jest szóstym i ostatnim z francuskich szturmowych okrętów podwodnych klasy Rubis, będącymi najmniejszymi jednostkami atakującymi o napędzie atomowym na świecie. Są stosunkowo małe (mierzą prawie 72 metrów długości) i lekkie (2680 ton), ale ten dokładnie okręt Perle zyska nieco na wadze (68 ton) i długości (137 cm), bo jego naprawa obejmuje „połączenie” ze sobą dwóch oddzielnych okrętów.
Perle miał bowiem zostać na służbie jeszcze przez kilka lat, a w 2019 roku jego siostrzany okręt Saphir został wycofany z eksploatacji. Marynarka uznała, że po prostu przetnie oba okręty na pół i zespawa je razem, a to ma w sumie sporo sensu, bo ogień uszkodził dziób, pozostawiając rufę nieuszkodzoną (via Naval Group).
Czytaj też: Padł rekord najdłuższego strzału rakietowego. W roli głównej F-15 i AMRAAM
Obecnie oba okręty są już w stoczni w swoich „połowicznych wydaniach” i czekają na połączenie, po którym nadejdzie potrzeba uzupełnienia wyposażenia, kabli oraz złączy, co ułatwią modele cyfrowe okrętu Perle.