Reklama
aplikuj.pl

Bioaktywny spray zamiast GMO. Tak naukowcy zamierzają zrewolucjonizować uprawy

Zdjęcie poglądowe

Uprawy oparte na GMO, czyli genetycznie modyfikowanych organizmach, znacząco ułatwiają pozyskiwanie żywności, ale sam proces „projektowania” sprawia więcej trudności. W związku z tym pojawiła się metoda, w której rośliny są traktowane specjalnym sprayem.

Rośliny, które są celowo modyfikowane zazwyczaj cechują się wyższymi plonami, niższym zapotrzebowaniem na wodę czy większą odpornością na szkodniki i choroby. Problem polega na tym, że wprowadzenie takich modyfikacji wymaga nakładów finansowych oraz długotrwałych badań. Nie można też zapominać o sprzeciwie społeczeństwa względem GMO – bez względu na to, czy jest on słuszny czy nie, to utrudnia wprowadzanie takich produktów na rynek.

Czytaj też: Genetycznie modyfikowane kleszcze to pierwszy krok do wyeliminowania boreliozy

Za nowym pomysłem mającym usprawnić tego typu działania stoją naukowcy z Centrum Nauki o Zrównoważonych Zasobach RIKEN. Tamtejszy zespół, kierowany przez Masakiego Odaharę, chciał osiągnąć podobne rezultaty jak w przypadku GMO, lecz korzystając ze znacznie prostszych metod. Celem było uzyskanie bioaktywnych cząsteczek, które mogłyby być rozpylane na uprawy. Po dotarciu do rośliny owe cząsteczki miałyby wnikać do ich komórek i regulować aktywność wybranych genów.

Bioaktywny spray stworzony przez Japończyków mógłby być alternatywą dla GMO

O tym, jak dokładnie wyglądały działania badaczy możemy przeczytać w ACS Nano. Wiemy, że naukowcy skorzystali z aminokwasów określanych skrótowo mianem CPP. Te peptydy mogą transportować cząsteczki do struktur w komórkach roślin, na przykład chloroplastów, które odpowiadają za prowadzenie fotosyntezy. Oznaczając poszczególne peptydy z użyciem fluorescencji, autorzy badań mogli ocenić ich skuteczność.

Czytaj też: Farmy wertykalne zaczynają nabierać sensu. Start-up Infarm zajmujący się pionową uprawą roślin został wyceniony na miliard dolarów

Ostatecznie różne próbki trafiły na liście rzeżuchy, soi i pomidorów. Obserwacje wykazały, które peptydy poradziły sobie szczególnie dobrze z przenikaniem do ich komórek, a fragmenty DNA zwane plazmidami okazały się łatwe w przenoszeniu wraz z rozpylanymi CPP. Inne substancje posłużyły natomiast do zwiększenia liczby porów w roślinach, dzięki czemu mogły one pochłaniać więcej rozpylanych substancji. Naukowcy byli nawet w stanie „wyciszyć” rośliny zmodyfikowane z wykorzystaniem technik GMO. Teraz zamierzają nieco dopracować cały system związany z wykonywaniem oprysków.