Zaskoczone spojrzenia? Westchnienia pełne niedowierzania? No, nie tym razem, ponieważ wszyscy spodziewali się tej prezentacji na tegorocznych targach GDC 2019. Google ujawniło oficjalnie swoją własną platformę strumieniowania gier z chmury, którą okrzyknięto nazwą Stadia.
Wygląda na to, że „przyszłością grania” rzeczywiście będzie strumieniowanie sygnału gier z serwerów na jakiekolwiek kompatybilne urządzenia. Jednak czasy, w których to taka transmisja będzie opłacalna pod kątem jakości, z pewnością nie nastaną szybko. Zwłaszcza w dobie nadal nie tyle wolnego, co często niestabilnego łącza. 5G ktoś, coś?
Wróćmy jednak do Google Stadia, ponieważ wbrew naszym oczekiwaniom nie będzie to żadną konsolą, czy odbiornikiem. Platforma będzie dostępna na różnych platformach: od przeglądarek internetowych, po komputery i telewizory, skończywszy na urządzeniach mobilnych. Wszystko to dzięki światowym centrom danych Google, które znajdują się w ponad 200 krajach, rozciągając się na setki milionów kilometrów za pośrednictwem światłowodów.
Zapewne świetnie Wam znany Phil Harrison ujawnił, że teraz Google zapewni programistom dostęp do centrów danych Google, aby ci mogli przenieść je na platformę Stadia. Możemy liczyć m.in. na gry pokroju Assassin’s Creed Odyssey, którego rozgrywka była częścią pokazu i ograniczyła się do wciśnięcia magicznego „play”, aby w momencie uzyskać dostęp do gry. Brzmi świetnie… choć to testy w praktyce ujawnią, czy Stadia nas zaskoczy.
Czytaj też: Jak Polscy dziennikarze postrzegają sztuczną inteligencję?
Źródło: Google