Priorytetem w działaniach Google było zdobycie pozycji lidera jeśli chodzi o globalne wyszukiwanie informacji. Domenę zna w zasadzie każdy użytkownik internetu. Teraz firma zamierza zawalczyć o pozycję w nieco odmiennym środowisku. Chodzi o uruchomienie wyszukiwarki przeznaczonej do odnajdywania zbiorów danych.
Takie rozwiązanie ma przede wszystkim przyspieszyć pracę naukowców. Będzie ono częściowo oparte na Google Scholar. Uruchomiona w 2004 roku usługa jest przeznaczona do przeszukiwania baz danych zawierających publikacje naukowe. Instytucje publiczne, np. urzędy czy uniwersytety, w razie umieszczania danych w sieci będą musiały je odpowiednio opisać. Zostaną one dzięki temu zindeksowane, co pozwoli dotrzeć do nich przez nową wyszukiwarkę.
Do tej pory wyszukiwanie zbiorów danych było niezwykle fragmentaryczne. Natasha Noy, odpowiedzialna za badania nad sztuczną inteligencją przytoczyła w tej kwestii przykład naukowiec zajmującej się klimatem. Kobieta szukała zestawu informacji poświęconych temperaturom oceanów. Dopiero pomoc innego badacza, który wiedział gdzie dokładnie znajdują się dane pozwoliła do nich dotrzeć. Okazało się, że nie były one w żaden sposób ukryte – wręcz przeciwnie. Problem stanowiło słabe indeksowanie oraz nieskuteczna wyszukiwarka.
Początkowo usługa ma być dość okrojona, jednak jeśli zyska na popularności, jej twórcy planują poszerzyć zakres dziedzin, których będzie dotyczyła. Odpowiednia ilość użytkowników pozwoli też na szybszy rozwój wyszukiwarki. Im wyższa będzie liczba poszukiwanych fraz, tym łatwiej będzie poprawić efektywność systemu. W ten sposób można zrozumieć, co mieli na myśli ludzie wpisujący poszczególne frazy.
Uważacie, że rozwiązanie zaproponowane przez Google zyska przychylność naukowców z całego świata?
[Źródło: theverge.com; grafika: Alex Castro, Google]