Reklama
aplikuj.pl

Haswell ten jeden ostatni raz: i7-4770 i RTX w 2020

Postęp, jaki poczyniono na rynku PC na przestrzeni ostatnich lat, jest niezaprzeczalny. Gdy oczy wszystkich skierowane są na nowinki, ja dla odmiany chciałbym spojrzeć w nieco innym kierunku. Czy w dobie postępu leciwy sprzęt faktycznie musi odejść do lamusa? Odpowiedź na to pytanie postaram się uzyskać testując procesor z rodziny Haswell.

Gorący okres wakacyjny trwa w najlepsze. Niedawno debiutowała nowa generacja procesorów Intela, ofensywa AMD idzie do przodu a niektórzy z nas zacierają już ręce na wieść o serii RTX 3000. Doliczmy do tego względne unormowanie sytuacji na rynku komputerowym (ceny SSD + kości RAM) i nietrudno pokusić się o uszczuplenie portfela. W teorii mimo wszystko to jednak rynek wtórny najczęściej oferuje najlepszy stosunek mocy obliczeniowej do wydanej złotówki. Tą śmiałą tezę postanowiłem poddać próbie testując i7-4770. Czy stary, bo zasadniczo sześcioletni, procesor z rodziny Core i7 da radę w 2020 roku?

Wyruszając na wykopaliska

CPU serii i7 owiane są prawdziwą legendą wśród użytkowników komputerów a szczególnie graczy. W konsekwencji „i7-tax”, czyli swoisty podatek płacony od renomy tej serii procesorów, sztucznie podbija wartość poszczególnych jednostek na rynku wtórnym. W świetle ostatnich premier polityka ta musi jednak ulec weryfikacji. W tej kwestii sporo namieszał (w dobrym znaczeniu) choćby Ryzen 3 3100 i jego brat 3300X. Odnośnie starszych procesorów przeglądając ogłoszenia coraz częściej znajdziemy ciekawą okazję, o ile mamy wystarczająco cierpliwości. W ten właśnie sposób już w zeszłym roku zaledwie kilka ulic od mojego domu udało mi się nabyć i7-4770 w kwocie czterystu złotych. Przesiadka nastąpiła z wysłużonego acz dzielnie dającego sobie radę i5-4460.

Poniższy test ma naturę jak najbardziej przekrojową. Klasyczne aplikacje typu Benchmark to tylko część procedury. Istotnym czynnikiem wpływającym na ogólną ocenę będzie także pobór energii, temperatury i hałas. Dodając nieco pikanterii nasz sześciolatek musi zmierzyć się z dużo młodszymi procesorami. Przekonajmy się, jak duży postęp został poczyniony na przestrzeni ostatnich lat.

Do czwartej do dziesiątej generacji – jak zmieniały się procesory.

W grach interesuje mnie średnia ilość klatek oraz wartość 1% low. Do tego przyjrzę się parametrowi frame time. Wszystkie pomiary zostały wykonane w rozdzielczości Full HD, która wciąż pozostaje najpopularniejszym standardem, szczególnie wśród graczy poświęcających wiele czasu na zabawę online. Chcąc zachować jak najbardziej miarodajne wyniki, gry instalowałem na solidnym dysku SSD marki Samsung. Bez zbędnego ględzenia przejdźmy do konkretów.

Platforma testowa

  • Procesor: Intel i7-4770 @3.40 GHz (turbo 3,90 GHz)
  • Chłodzenie CPU: Noctua NH-U12S
  • Płyta główna: Asus Gryphon Z97
  • Pamięć: 16GB DDR3 Kingston 1866 MHz CL10
  • GPU: KFA2 RTX 2060 Super
  • SSD: Kingston 3K 240GB HyperX + Samsung 860 EVO
  • Zasilacz: Cooler Master RS-700-AFBA-G1
  • Obudowa: NZXT H440
  • Monitor: AOC U3277FWQ
  • System: Windows 10 1909

Ogólna sprawność procesora i7-4770

Na pierwszy ogień tradycyjnie musi pójść benchmark Cinebench. Poniższe rezultaty pokazują sprawność procesora podczas dwóch scenariuszy: używając pojedynczego i wszystkich rdzeni. Na tle nowszej konkurencji procesor z rodziny Haswell nie radzi sobie zbyt imponująco.

Nie najlepiej wygląda również sytuacja w benchmarku Blender. Po wyborze szybkiego testu maszyna musi ogarnąć renderowanie kilku scen o różnym poziomie skomplikowania. Każdy z nowszych zawodników poradził sobie z zadaniem w dwukrotnie krótszym czasie. Rekordzistą jest Ryzen 7, któremu całość testu zajmuje niecały kwadrans. Mimo wszystko nasz Haswell musiał zmierzyć się z jednostkami dwu- a nawet czterokrotnie droższymi, wyposażonymi w dodatkowe rdzenie i wątki.

Postęp jest wręcz druzgocący dla i7-4770.

Poniżej wyniki z jeszcze jednej aplikacji stawiającej na renderowanie scen. Natomiast x265 to benchmark sprawdzający sprawność kodowania strumienia wideo lub obrazu do formatu H.265/HEVC.

Czas na wyniki porównania z innymi procesorami w ogólnych zastosowaniach. PCMark10 i Geekbench sprawdzają sprawność CPU pod kątem optymalizacji wielowątkowej jak i pojedynczego rdzenia w różnych zadaniach: przeglądanie Internetu, wideokonferencje, kompresja oraz dekompresja plików itd. Jest to pole, na którym leciwa architektura może jeszcze zabłysnąć.

W bardzo przyziemnych zastosowaniach różnic między i7 a i5 raczej nie zauważycie. Mocniejszy CPU dał o osobie znać dopiero przy bardziej intensywnym wykorzystaniu komputera. Chodzi głównie o pracę z aplikacjami pokroju Photoshop, Corel, ACDSee itd. Różnicę widać gołym okiem podczas dekompresji i kompresji plików oraz korzystania z usług pokroju Steam. Ściągając gry komputer w „locie” rozpakowuje kolejne pliki, a im prędzej poradzi sobie z tym zadaniem, tym szybciej ukończymy proces ogólnej instalacji. Gdzie i7 czwartej generacji pokazuje już swój wiek to bardziej wymagające procesy. Naturalnie najnowsza wersja Adobe Premier działa, ale przy niektórych czynnościach po prostu spada jego komfort użytkowania.

Kultura pracy

Nim przejdziemy do rozrywki już teraz poświęcę chwilę ogólnej kulturze pracy. Haswell produkowano w przedpotopowym procesie technologicznym 22nm. Mimo tego okazuje się diabelnie łatwy do opanowania w kwestii temperatur. Wykorzystując solidne chłodzenie powietrzem temperatury nawet przy pełnym obciążeniu pozostawały niskie a głośność PC rzadko wykraczała poza 33dB.

Procesor wykonany w procesie 22 nm a jaki oszczędny! Jego schłodzenie jest banalnie proste – 58°C pod pełnym obciążeniem z Noctua NH-U12S.

Równie dobrze wygląda zużycie energii przy pełnym obciążeniu wszystkich rdzeni i wątków. Biorąc pod uwagę brak możliwości podkręcania procesora może on spokojnie być montowanym na budżetowych płytach głównych. Co więcej należy zaznaczyć, że i7-4770 osiąga powyższe rezultaty, mimo że nie doświadczył skalpowania. Laikom szybko tłumaczę: nie została zdjęta czapka IHS celem wymiany materiału termoprzewodzącego na choćby płynny metal tudzież solidną pastę termoprzewodzącą.

Haswell a gaming w 2020 roku

Test w grach został wykonany na kilku popularnych wysokobudżetowych pozycjach. Główne danie stanowi oczywiście współpraca z kartą RTX 2060 Super. Poniższe wyniki przedstawiają uśrednioną ilość klatek.

W SotTR w lokacjach procesorowych średni fsp spadał do 60 klatek.

Pierwsze pozytywne zaskoczenie. W Tomb Raider przedstawiony wynik to miks z lokacji procesorowych i graficznych. 4770-tka najbardziej dostawała po czterech literach w pierwszej większej lokalizacji miejskiej. Natomiast Warzone to świetnie zoptymalizowany tytuł, gdzie dodatkowe rdzenie logiczne bardzo pomagają leciwemu i7.

W GRID nasz zawodnik najbardziej odstawał od swoich młodszych konkurentów.

W przeważającej ilości gier jaką miałem okazję testować, leciwy i7-4770 dawał sobie spokojnie radę. W grach wydanych w latach 2012-2017 przejawia obciążenie na poziomie 30 do 65%, posiadając jeszcze spory zapas. W tytułach nowszych, np. Shadow of the Tomb Raider (2018), wartości te wzrastają do 80-90% w lokacjach procesorowych.

Control to mimo wszystko tytuł stawiający mocno na GPU. Natomiast Assassin okazał się trudniejszym orzechem do zgryzienia niż choćby taki Far Cry 5.

Hyper threading ratuje skórę procesorowi w kontekście współczesnych gier. Dlatego w powyższych testach frame time nie podskoczył do poziomu, gdzie możnaby doświadczyć nieprzyjemnego zwolnienia i szarpania animacji. Ogólnie średni fps wygląda znakomicie. Niestety i7-4770 pokazuje swój wiek poprzez wartość 1% low. Mimo tego wykorzystana jednostka dostarczała płynnej animacji, choć pewnie im dalej w las, tym będzie trudniej – zobaczymy co przyniesie następny rok z Cyberpunk 2077 na czele.

Jak i7-4770 wypada z innymi GPU? W Tomb Raider mamy wyśmienity wynik z RTX 2070. Równie dobrze wygląda GTX 1070 Ti.

W darmowych grach wieloosobowych „leżących” na CPU (CS:GO, Fortnite) nasz bohater potrafi uderzyć w wysoki poziom fps przy zachowaniu solidnej wartości 1% low. Radzi sobie na tyle dobrze, że można zainwestować w monitor 75 lub nawet 144Hz. Tym samym pozwala on na rozpoczęcie trochę poważniejszej kariery na poziomie semi-pro. Bardziej wymagający gracze muszą jednak zainwestować w mocniejszy sprzęt.

Według kalkulatora CPU stanowi już realne ograniczenie dla tego GPU.

W przypadku RTX 2060 Super musi być gotowy na bottleneck ze strony procesora. Gubimy trochę klatek względem nowszych CPU, ale jeśli gierczycie na monitorze 60Hz realnie nie powinniście odczuć żadnych problemów. Mimo wszystko bazując na danych zebranych na przestrzeni ostatniego roku optymalnym wyborem dla i7-4770 będzie coś między RX 470 a GTX 1060 dla tytułów ciut starszych i free to play. W nowszych pozycjach stawiałbym na GTX 1070, 1070 Ti oraz GTX 1660 Super. Zwyczajnie na logikę kupowanie karty graficznej za dwa tysiące złotych do pary z CPU wartym mniej niż czterysta złotych nie brzmi rozsądnie.

Stary, ale jary

Ogólnie mimo upływu lat Haswell starzeje się z gracją. Radzi sobie wzorowo we współczesnych aplikacjach o ile nie mówimy o edycji wideo w wysokiej rozdzielczości. Niemniej, jeśli potrzebujecie złożyć budżetową stację roboczą do Photoshop, Corel czy Lithroom, to warto ten procesor rozważyć. Jednocześnie jest to wciąż naprawdę świetna jednostka dla graczy, plus nie wyklucza zabawy w stream. Ogólnie możecie liczyć na bardzo przyzwoite wyniki nawet w pozycjach spod znaku potrójnego „A”. Na dodatkowy plus przemawia fakt dojrzałego wieku całej platformy. Oznacza to stabilną pracę z minimalną ingerencją użytkownika. Musicie być jednak świadomi, że zdarzą się przykładowo bardziej grymaśne gry. Tytułem takim okazał się m.in. Assassin’s Creed Odyssey. Natomiast Far Cry 5, Watch Dogs 2 i The Devision 2 nie sprawiały najmniejszych problemów.

Forza Horizon 4 i średnio 60 klatek w 4K – dziękuję bardzo :)

Jaki jest zatem największy minus? Zasadniczo jedyny, jaki mogę wymienić to ceny na rynku wtórnym. Sprzedawcy prywatni i wszelkiej maści komisy wykorzystują jak tylko mogą mit niezatapialności procesorów i7. Skutkuje to zasadniczo klasycznym naciąganiem niedoinformowanych klientów. Przykładowo ceny nieco mocniejszych Core i7-4770K oraz 4790K (średnio 650 zł) są totalnie odklejone od rzeczywistości. Natomiast zblokowane jednostki nierzadko wyceniane są na pięćset i więcej złotych, co również trudno nazwać poważną ofertą.

W mojej ocenie, jeśli wciąż korzystacie z usług i5 z rodziny Haswell lub Haswell Refresh to przesiadka na procesor i7-4770, tudzież i7-4790 ma jak najbardziej sens. O ile uda wam się znaleźć atrakcyjną ofertę. Za taką uważałbym kwoty do 400 zł. A procesor z literką „K”? To już trudniejszy orzech do zgryzienia. Jeśli nie macie płyty g. na Z87/Z97 to kupowanie leciwego CPU bez możliwości jego OC powyżej 500 zł nie ma sensu. Wtedy zasadniczo warto rozważyć już nieco nowsze podzespoły, bo tu AMD ma sporo do zaoferowania swoimi jednostkami Ryzen. A tak na marginesie dopowiem tylko, że odpowiednikiem naszego bohatera, tyle że z ciut niższym zegarem, jest Xeon E3-1230 V3. Pasuje on również na socket LGA1150 i przy odrobinie szczęścia znajdziecie w Polsce oferty poniżej 400 zł. Natomiast, jeśli już posiadacie dowolne i7 z czwartej generacji i wykorzystujecie komputer przeważnie do gier to polecam zostać jeszcze z tą platformą. Zasadniczo np. wymiana GTX 970 (lub kart z jeszcze niższej półki) na GTX 1660 Super przy takim CPU zdziała cuda. Mimo wszystko Haswell może jeszcze sporo zaoferować.