Reklama
aplikuj.pl

Ile kosztują samochody elektryczne? Analiza rynku

Ile kosztują samochody elektryczne

Wysokie ceny elektryków będą maleć, podobnie jak wydatki na energię. Podrożeć za to mogą ceny polis ubezpieczeniowych.

Od początku 2024 roku zarejestrowano w Polsce 2 493 osobowe auta elektryczne, o 14 proc. więcej niż w takim samym okresie ub.r., wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Zainteresowanie tymi modelami rośnie, ponieważ w lutym dynamika wzrostu rejestracji sięgnęła już 24 proc.

Udział aut bateryjnych po dwóch miesiącach roku wynosi 2,8 proc. w całym rynku samochodów osobowych, gdy średnia unijna to 10,9 proc. Nie wykluczone, że polscy nabywcy szybko zmniejszą różnicę, ponieważ, jak wynika z sondażu YouGov przeprowadzonego dla organizacji Transport & Environment, 20 proc. nabywców nowych samochodów w Polsce zamierza kupić elektryka.

Ten odsetek wzrósłby do 31 proc., gdyby na rynku pojawił się model o wartości 25 tys. euro.

Klienci szukają małych, tanich elektrycznych samochodów, gdy zaledwie 17 proc. sprzedanych aut elektrycznych należy do segmentu B. W segmencie aut spalinowych ten segment stanowi 37 proc. W segmencie D te proporcje są odwrotne – 28 proc. w należy do elektryków i 13 proc. do wersji spalinowych.

Także polscy przedsiębiorcy są gotowi do powiększenia elektrycznych flot. Z przygotowane przez Arval Mobility Observatory „Barometru Flotowego” wynika, że firmy chcą używać elektryków, a powodem są niższe koszty eksploatacji. Chętnych jest 70 proc. ankietowanych przedsiębiorstw, a co trzecie zamierza w najbliższych trzech latach zakupić elektryczne samochody osobowe, gdy 16 proc. firm już je ma.

Ceny będą atrakcyjne

Auta elektryczne wyposażone są w drogie komponenty jak akumulatory, falowniki i silniki elektryczne. Najwyższe ceny mają akumulatory i w rezultacie podobnie wyposażony elektryk może być blisko dwa razy droższy od spalinowego konkurenta.

Politycy starają się niwelować różnice dopłatami. W Polsce rządowy program „Mój Elektryk” oferuje dofinansowanie do zakupu auta elektrycznego przez osoby fizyczne i przedsiębiorców w wysokości 18 750 zł, zaś dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny nawet 27 tys. zł. Nabywca musi zadeklarować roczny przebieg ponad 15 tys. km.

Dopłaty są jednak instrumentem mało pewnym, skuteczniej działa przemysł, a ten już zapowiada obniżki cen akumulatorów. Dwaj wiodący producenci tych urządzeń: CATL i BYD zapowiadają, że obniżą ich ceny o połowę. Akumulator o pojemności 60 kWh stanieje o 3 tys. dolarów do 3388 dolarów.

Ceny modeli elektrycznych zaczynają się od 100 tys. zł, ale średnia transakcyjna w ub.r. przekroczyła 230 tys. zł. Jako model środka można wskazać Volvo EX30, które zdobyło prestiżową nagrodę w konkursie World Car of The Year 2024.

Producent zastosował w tym małym modelu platformę zaprojektowaną specjalnie dla samochodu elektrycznego. Dzięki temu auto ma nie tylko zerową emisję spalin, ale również minimalny ślad węglowy w całym cyklu życia pojazdu, począwszy od jego produkcji.

Kupujący Volvo EX30 mają do wyboru trzy napędy elektryczne: z jednym silnikiem o mocy 200 kW (272 KM) i baterią o pojemności 51 kWh; wersję jednosilnikową o zwiększonej pojemności baterii do 69 kWh; oraz model dwusilnikowy, o łącznej mocy 315 kW (428 KM), z baterią o pojemności 69 kWh. Samochód oferuje zasięg do 476 km, a jego baterię można naładować od 10 do 80 procent w nieco ponad 25 minut. Samochód zużywa 17 kWh na 100 km i w wersji podstawowej wyceniony jest na 169 900 zł.

Koszt energii i ubezpieczeń

Wydatek na zakup energii elektrycznej zależy od miejsca zakupu. Ładując elektryka w domu użytkownik zapłaci 1 zł za 1 kWh, więc przyjmując zużycie energii od 16 do 20 kWh otrzymamy koszt pokonania 100 km sięgający 20 zł.

W przypadku korzystania z publicznej, wolnej ładowarki (prądu zmiennego, czyli AC) wydatek wzrasta o połowę do 30 zł, zaś używając ładowarek szybkich (pądu stałego, czyli DC) koszt przejechania 100 km przekroczy (w zależności od formuły, np. miesięcznego abonamentu) 40 zł i może przekroczyć 60 zł.

Do elektryków nie zabraknie prądu. Polskie Sieci Elektroenergetyczne obliczają, że nawet w 2032 roku zapotrzebowanie na moc niezbędną do ładowania elektryków nie przekroczy kilkuset megawatów. Większym zmartwieniem PSE będzie skłonienie zmotoryzowanych do ładowania aut poza godzinami szczytu energetycznego, czyli w nocy. Właściciel elektryków muszą spodziewać się odpowiednich zachęt rynkowych.

Niezależnie od wyboru modelu auta elektrycznego, ubezpieczenie OC jest obowiązkowe, a nono może podrożeć. Koncerny samochodowe starają się obniżyć koszty produkcji elektryków, ale nowe rozwiązania przełożą się także na wyższe ceny napraw. Firma Gartner przewiduje, że średni koszt naprawy poważnych uszkodzeń karoserii lub baterii wzrośnie nawet o 30 proc., co zmusi do podwyższenia cen polis ubezpieczeniowych.

Materiał promocyjny.