Reklama
aplikuj.pl

Recenzja It Takes Two. Kooperacyjne cudo dla dwojga

Recenzja It Takes Two, ooperacyjne cudo od twórców A Way Out, gra od twórców A Way Out, It Takes Two, test It Takes Two

Kiedyś stwierdziłem na łamach naszego portalu, że brakuje nam gier pokroju A Way Out, więc naturalnym było dla mnie zrecenzowanie It Takes Two, czyli podobnej gameplayowo gry od tego samego studia, czyli Hazelight. 

Czym jest It Takes Two?

Debiutująca 26 marca 2021 roku gra studia Hazelight wydana za sprawą Electronic Arts na konsole nowej i starej generacji, jak również komputery osobiste, posiada adekwatny tytuł, bo do zabawy rzeczywiście wymaga dwóch. Graczy, rzecz jasna i od razu muszę powiedzieć, że przynajmniej według mnie w It Takes Two najlepiej zagrać ze swoją drugą połówką. Wprawdzie pod kątem samej zabawy nie ma znaczenia, z kim udacie się w tę przygodę, ale otoczka fabularna mówi sama za siebie. 

Czytaj też: Najlepsza Polska gra karciana stała się jeszcze lepsza

Przedstawia bowiem dwóch dorosłych ludzi (Codym i May), którzy po podjęciu obustronnej decyzji o rozwodzie, trafiają w ciała kolejno glinianej i drewnianej lalki pośrednio za sprawą przeżywającej całą sytuację córki. Wtedy do gry wkracza… Dr. Hakim w postaci szalonej Księgi Miłości i jasno przedstawia naszym głównym bohaterom to, jak wygląda ich sytuacja. Albo będą współpracować i odbudują swój związek, albo pożegnają się ze swoimi dawnymi ciałami, bo przecież It Takes Two, co muszą zrozumieć główni bohaterowie. 

Grając lokalnie, musicie przygotować się na zorganizowanie albo zestawu klawiatura+mysz i jednego pada, albo po prostu dwóch padów. Na wsparcie dwóch klawiatur i myszek liczyć nie możecie, ale jeśli jesteście na nie skazani, sprawę rozwiąże sieciowy tryb, który i tak wymaga jedynie jednej kopii gry, więc nie będziecie się czuć pokrzywdzeni. To zresztą studio Hazelight rozwiązało wzorowo, tworząc przecież grę wymagającą dwóch graczy.

Cukierkowo, radośnie i kolorowo

Jako platformowa gra akcji z elementami zręcznościowymi i logicznymi, It Takes Two słusznie obrało kierunek przyjemnego dla oka i pogodnego stylu graficznego. Połączenie cukierkowych barw i bajkowego sznytu wizualnego świetnie współgra z pozorną lekkością fabuły, radosnym przechodzeniem kolejnych poziomów i sporą dozą komedii oraz żarcików, skupionych oczywiście na życiu w związku. 

Oprócz dążenia do głównego celu obranego w konkretnych lokacjach, różniących się od siebie znacząco, możemy też często natrafić na opcjonalne aktywności w formie mini gier. Jest to jedynie dodatek, mający podkręcić nam nieco przyjemność z rozgrywki, co zresztą robi śpiewająco, umożliwiając nawet powrót do tych mini gier z poziomu menu. To zachęca do eksploracji sporych lokacji, bo w zakamarkach znajdziemy mnóstwo aktywności pobocznych i ciekawostek.

Wyzwanie wyższe, niż oczekiwałem

Tak jak w A Way Out nieco denerwował mnie niski poziom trudności, tak w platformowym podejściu studio Hazelight zaskoczyło mnie wyzwaniem, jakie rzucają przede wszystkim bossowie. Nie jest to jednak uciążliwe, a bardziej urozmaicające rozgrywkę i co tu dużo mówić, zbawienne dla zaawansowanych graczy, którzy w momentach wymagających więcej pomyślunku, szybciej łączą fakty i odnajdują rozwiązanie łamigłówki, a te bardziej zręcznościowe, po prostu zjadają na śniadanie. W niektórych momentach It Takes Two dla początkujących może jednak stanowić małe wyzwanie, ale to samo w sobie jest dobrze wyważone i nie zniechęca do podejmowania kolejnych prób. 

Twórcy świetnie rozwiązali też kwestię znużenia związaną z mechanikami, bo w ciągu rozgrywki przemierzamy różne światy, sięgając po nowe „dodatkowe wyposażenie” unikalne dla każdej postaci. Otwiera to nie tylko nowe możliwości zabawy, ale też współpracy, na którą It Takes Two naciska przy każdej możliwej okazji. Dodatkowo dzięki temu elementowi gra zachęca nas do wymieniania się postaciami, a nawet przejścia jej ponownie, otrzymując w pewnym stopniu nowy rodzaj zabawy. 

Momentami rozgrywka w tej produkcji Hazelight przypominała mi tryb kooperacji w Portalu 2 – wchodzimy do nowej lokacji, łączymy kropki, zauważamy kluczowe miejsca i cyk, ruszamy wspólnie z realizacją planu, ale w It Takes Two jest to znacznie bardziej dynamiczne i przyjemniejsze. W grze znajdują się też oczywiście momenty, które myślenia wymagają nieco więcej i z biegiem gry wyzwanie naturalnie stopniowo rośnie. Jednak to, co w It Takes Two jest najważniejsze, sprowadza się do przyjemnej i zaskakującej żonglerki sposobami zabawy, zadaniami i mechanizmami rozgrywki, które momentami wywołują istny opad szczęki.

Uważam to za tak ważny element tej produkcji, że specjalnie starałem się nie zaspoilować zbyt dużo na grafikach, a spoilować jest co. Zarówno w myśl rozwoju relacji między głównymi bohaterami, jak i kolejnymi lokacjami, choć w tym pierwszym przypadku oczekiwałem nieco więcej głębi, jak to było w A Way Out.

It Takes Two to gra idealna dla par

Zawsze oceniając grę, w którą bawiłem się w towarzystwie, mam wrażenie, że odczucie dobrej zabawy jest związane w sporym stopniu właśnie z inną osobą lub osobami. Przez to przykładowo zbieram się już dobre kilka miesięcy do napisania czegoś o całej serii Borderlands, ale przecież It Takes Two wymaga od nas zabawy we dwójkę, więc to samo w sobie zapewnia temu tytułowi dobry start.

Czytaj też: Brakuje nam gier pokroju A Way Out

To produkcja należąca do gatunku, który w ostatnich latach nie jest specjalnie pielęgnowany, więc za samo wbijanie się w tę niszę, należy się jej uznanie. Zwłaszcza że ta produkcja nie bazuje tylko na swojej unikalności, aby znaleźć klientów – jest w rzeczywistości pieczołowicie przygotowanym kawałem zabawy, do którego chce się wracać nawet po to, aby dowiedzieć się, co jeszcze przygotowali twórcy i czym nas zaskoczą.

Recenzja It Takes Two, ooperacyjne cudo od twórców A Way Out, gra od twórców A Way Out, It Takes Two, test It Takes Two

It Takes Two jest wypełnioną po brzegi dobrą zabawą platformówką, która wymaga od nas zarówno zręczności, jak i ruszenia głową w całej masie zagadek środowiskowych. Dobre wyważenie poziomu trudności z urozmaicaną na wielu krokach zabawą w cukierkowej otoczce, której towarzyszy momentami ckliwa, ale zdecydowanie życiowa historia, to radosne połączenie z elementami komedii godne polecenia zwłaszcza parom, które grając lokalnie, wyciągną z tej produkcji zdecydowanie najwięcej. Zarówno zabawy, jak i może nawet pewnych mądrości.