Testując smartfony, praktycznie nigdy nie mam okazji zostawić sobie jakiegoś modelu na dłużej niż 2 tygodnie. 14 dni to w sumie aż nadto, żeby zapoznać się z danym urządzeniem, ale niektóre problemy potrafią wyjść dopiero po dłuższym okresie użytkowania. Postanowiłem zatem przekonać się, jak Samsung Galaxy Note 8 sprawdza się po nieco około 3 miesiącach pracy.
Zanim jednak przejdę do głównej części tekstu, pora wyjaśnić kilka rzeczy słowem wstępu – to nie jest pełnoprawny test Galaxy Note 8. Tego dokonałem około pół roku temu i w wielu aspektach jest on jak najbardziej aktualny. W końcu wygląd, jakość wykonania czy sam ekran nie zdołał zmienić się w przeciągu tych kilku miesięcy. Ten tekst jest w zasadzie uzupełnieniem mojej pierwszej recenzji w rzeczy, z którymi nie sposób zapoznać się w przeciągu tych dwóch testowych tygodni. Potraktujcie to zatem jako taki luźniejszy felieton.
Aktualizacje
Jak dobrze wiemy Galaxy Note 8 działa na systemie Android, na który nałożono nakładkę Samsung Experience. Sama obecność nakładki mocno może utrudnić proces aktualizacji oprogramowania. Deweloperzy Samsunga muszą oprócz implementacji samego software’u, przeprowadzić szereg testów z nakładką, by była ona kompatybilna ze zmianami. Jestem pewien, że i tak mocno spłycam cały proces, ale dzięki temu łatwiej zrozumieć, czemu zmiany w systemie u Koreańczyków pojawiają się z takimi potężnymi opóźnieniami.
Osoby, które na co dzień korzystały z Google Pixela, albo jakiegoś iPhone’a, mogą mocno się zawieść na punkcie aktualizacji oprogramowania u Samsunga. Warto tu od razu zaznaczyć, że Galaxy Note 8 jest najświeższym „super flagowcem” firmy, zatem powinien jako jeden z pierwszych i stosunkowo często otrzymywać stosowne nowinki systemowe. Tymczasem w trakcie 3 miesięcy, musiałem pobrać może 2-3 update’y, z czego jeden z nich uruchomił mi smartfona z Androidem 8.0 Oreo. Na rynku już jakiś czas jest wersja 8.1, stąd nie wiadomo czemu Samsung nie połasił się właśnie o nią. Pozostałe łatki dotyczyły jedynie zabezpieczeń i nie wnosiły czegokolwiek więcej.
Wraz z aktualizacją do Oreo, nie napotkałem też jakichś szczególnie rzucających się w oczy nowych funkcjonalności. Prawdę mówiąc, pomimo podbicia wersji Samsung Experience do 9.0, w nakładce nie zmieniło się praktycznie nic. Poprawki dostały głównie aplikacje Samsunga, a i telefon może teraz służyć jako touchpad przy korzystaniu z DeX. Poza tym zmian nie dostrzegłem, a szkoda, bo Note 8 ze swoim genialnym rysikiem aż prosi się o dodawanie jakichś nowych, eksperymentalnych funkcji. Tak samo jestem pewien, że podwójne aparaty w tym smartfonie spokojnie są w stanie nagrywać filmiki w 4K/60 FPS, a jednak ta funkcja jak na razie jest ekskluzywna dla Galaxy S9. Winowajcą nie jest raczej hardware, bo jestem pewien, że Exynos 8895 w parze z 6 GB RAM i układem graficznym Mali-G71 MP20 dałby sobie z tym radę. Czuć już teraz, że w obliczu premiery S9, Note 8 zszedł na nieco boczny plan.
Bateria
Akumulatory litowo-jonowe mają to do siebie, że zwyczajnie się zużywają. Trzeba też dodać to, że ich żywotność jest znacznie skracana przez obecne technologie „szybkiego ładowania”. Swoje dokłada też oprogramowanie, pod które pierwotnie telefon nie mógł być pisany. Stąd też nie będzie to większym zaskoczeniem, jeśli powiem, że zauważyłem spadek wytrzymałości baterii. Nieco mniejsze ogniwo w porównaniu do takiego S8+ czy S9+ wreszcie zaczęło dawać się we znaki. Już podczas testowania akumulator nie zrobił na mnie większego wrażenia, ale po aktualizacji systemu i tym 3-miesięcznym użytkowaniu, coraz ciężej zachować mi nawet lekki zapas energii na następny poranek, po dniu dość intensywnej pracy. Tak jak wcześniej Note 8 wykręcał wyniki 5-6 SOT, tak teraz znacznie bliżej mu pułapu „piątki” niż „szóstki” lub nawet nieco gorzej.
Wytrzymałość
Nie noszę telefonów w etui, bo zwyczajnie ich nie lubię. Zabijają one masę pracy designerów i czynią urządzenia bardziej „ociężałymi”, choć w zamian oferują usprawnienie wytrzymałości czy ergonomii. Osobiście na smartfony zbudowane w większości ze szkła, wolę nakładać hartowaną szybkę i w znacznej części przypadków w zupełności to wystarcza.
Galaxy Note 8 nosiłem jednak bez jakichkolwiek dodatków, więc smartfon przeżył naprawdę sporo. Nie zauważyłem na nim większych rys, zadrapań czy pęknięć, a jedynym problemem może być „palcująca się” obudowa. Gorilla Glass w wersji 5 zdało test wzorowo.
Użytkowanie
Niesławny TouchWiz pozostawił legendarny i niezwykle negatywny stereotyp o smartfonach Samsunga. Nakładka Experience sporo w tym temacie pozmieniała, choć nadal wiele osób skarży się w sieci na szybki i mocno odczuwalny spadek wydajności, chociażby w takim Galaxy S8. Po 3 miesiącach nie zauważyłem jednak większych problemów z prędkością funkcjonowania systemu. Staram się dbać o telefon, tak samo jak dbam o swój komputer, więc moja biblioteka aplikacji nie jest ogromna, a od czasu do czasu czyszczę nieco Androida przy pomocy wbudowanego oprogramowania. Tym samym nie napotkałem się ze spadkami płynności animacji oraz szybkości wczytywania czy też funkcjonowania wszystkich programów. Ba! Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem jakiegoś „crasha” na Galaxy Note 8. Zatem mit o nadal słabo działającej nakładce Samsunga, oficjalnie mogę uznać za obalony.
Czy jeszcze warto?
Mam nadzieję, że informacje, które tu podałem, pomogą niektórym przy zakupie, bo dzięki temu ktoś może dowie się o tym, jak starzeje się Galaxy Note 8. Z czasem przekonałem się o jego niewielkich słabościach w postaci baterii czy braku aktualizacji, ale poza tym nadal mamy tu do czynienia z naprawdę genialnym smartfonem. Korzystanie z niego to czysta przyjemność, a braki bardzo łatwo można mu wybaczyć.
Jednak czy w obliczu premiery Galaxy S9+, warto jeszcze zaopatrzyć się w Note 8? Ich cena wyrównała się na poziomie 4000 złotych, więc mówimy o takich samych pieniądzach. Odpowiedź dalej tkwi w rysiku i nieco większym ekranie – jeśli lubicie S Pen oraz cenicie każdy najmniejszy centymetr ekstra powierzchni roboczej, to Note 8 będzie naprawdę świetnym wyborem. Galaxy S9 może za to zaoferować szybszy procesor i… w sumie niewiele ciekawego więcej.
Po 3 miesiącach wiem tylko jedno, mój apetyt na Galaxy Note 9 bardzo mocno się zaostrzył i już z niecierpliwością czekam na jego pierwszą zapowiedź. Note 8 jest urządzeniem genialnym, Galaxy S9 zostawił lekki niesmak, więc oczekiwania wobec Note 9 są tym bardziej większe. Oby urządzenie to wypchnęło Samsunga z obecnej stagnacji.