Zachodnia cenzura gier sprawi, że Japończycy nie zagrają tak jak mogli kiedyś. Zachód zachowuje się tutaj trochę jak Chiny.
W ostatnim czasie sporo mówi się o tym jak chińscy cenzorzy wpływają na zachodnią popkulturę. Filmy czy gry dostosowane na tamtejszy rynek mają szansę zarobić krocie, ale przy okazji przyczyniają się pośrednio do wspierania komunistycznej partii.
Okazuje się jednak, że teraz to japońscy gracze ucierpią przez zachodnią cenzurę. Tokyo Mirage Sessions #FE Encore, które trafi na japoński rynek będzie wersją „globalną”. Tamtejsi gracza zagrają w produkt wyglądający tak jak… nasza wersja. Co mogło niby nie spodobać się zachodnim odbiorcom? Zdecydowano, że wiek postacii i golizna to za dużo. Poniżej kilka różnic pomiędzy grami Tokyo Mirage Sessions #FE z 2015 roku na WiiU (wersja japońska) oraz nowym Tokyo Mirage Sessions #FE Encore z 2020 roku na Switcha (wersja global, odpowiadająca poprzedniej edycji zachodniej z 2015).
Inne ujęcie kamery w wersji zachodniej… …ukrywa to co było widać w wersji japońskiej
Tym razem to nie Chiny są winne. Co prawda skala zmian nie jest tak dramatyczna jak w przypadku produktów, które trafiają na chiński rynek, ale samo ich istnienie raczej nie ma żadnego sensu. Tak samo jak nie ma sensu zakrywanie rozbłyskiem kawałka tyłka w Devil May Cry 5 czy cenzurowanie konsolowej wersji polskiego Agony. A w Tokyo Mirage Sessions #FE Encore zmieniono nawet wiek bohaterów… Wcześniej mieli oni od 16 do 18 lat, a teraz od 17 do 19.