Naukowcy od dawna zastanawiają się, czy nasz Wszechświat składa się z trzech wymiarów czy też większej ich liczby. Wygląda na to, że większa jego część wygląda dokładnie tak samo jak w przypadku naszej planety. Wyniki najnowszych badań pomagają również zrozumieć naturę ciemnej materii odpowiedzialnej za przyspieszające rozszerzanie się Wszechświata.
Korzystając z interferometru laserowego, naukowcy w 2017 roku zaobserwowali fale grawitacyjne powstałe w wyniku zderzenia dwóch gwiazd neutronowych. Wydarzenie uwieczniono także za pośrednictwem tradycyjnych teleskopów. Wykonane wtedy pomiary przyniosły kilka informacji na temat otaczającego nas kosmosu, m.in. tego, ile wymiarów może pomieścić Wszechświat. Poza tym, pojawiły się kolejne dowody potwierdzające słuszność ogólnej teorii względności Alberta Einsteina.
Kwestią sporną nadal pozostaje obecność ciemnej materii. Uznaje się ją za odpowiedzialną za przyspieszenie ekspansji Wszechświata. Zdaniem niektórych istnieją dodatkowe wymiary, które manipulują grawitacją. Fale grawitacyjne przenikają do nich i tracą na sile. Niedawno naukowcy chcieli dowieść, że fale powstałe podczas opisanego wyżej zderzenia dwóch gwiazd neutronowych straciły na sile, gdy dotarły w kierunku Ziemi. Niestety nie udało się znaleźć dowodów na takie zjawisko.
Nowe badania wykazują, iż w odległości co najmniej 80 milionów lat świetlnych Wszechświat jest trójwymiarowy. Poza tym, jeśli inne wymiary istnieją, to powinny być niewielkie. Naukowcy obliczyli czas życia grawitonu, która jest odpowiedzialna za istnienie grawitacji. Ich zdaniem długość jej istnienia to minimum 450mln lat. W tym okresie grawitony z pewnością nie ulegają rozpadaniu.
[Źródło: livescience.com]