Reklama
aplikuj.pl

Kapsuła Boeinga powróciła na Ziemię po nieudanej misji

Kapsuła zaprojektowana przez firmę Boeing bezpiecznie wylądowała na pustyni w Nowym Meksyku. Doszło do tego kilka dni po przerwaniu misji mającej na celu dotarcie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Zestaw złożony z czerwonych, białych i niebieskich spadochronów bezproblemowo się otworzył, łagodząc upadek statku na ziemię. Na miejscu dowódcy w kapsule znajdował się manekin testowy o imieniu Rosie Rocketeer. Na Ziemię powróciły również prezenty świąteczne, ubrania i jedzenie, które miały trafić w ręce załogi stacji kosmicznej.

Pierwsza podróż kapsuły rozpoczęła się w piątek po starcie z Przylądka Canaveral. Ale ledwie pół godziny po rozpoczęciu misji okazało się, że Starliner znajduje się na niewłaściwej orbicie. Problem leżał w wewnętrznym zegarze Starlinera, który nie zsynchronizował się z rakietą Atlas V.

Kapsuła spalała nadmierne ilości paliwa, by znaleźć się na właściwej orbicie. Kontrola lotu próbowała naprawić problem, ale zajęło to zbyt dużo czasu. Boeing nadal próbuje dowiedzieć się, jak doszło do błędu. Misja trwała prawie 50 godzin i obejmowała 33 orbity wokół Ziemi, a zatem około 100 orbit mniej niż planowano.

Nawet jeśli nie udało się spełnić wszystkich założeń misji, to osoby z nią związane nie są zawiedzione. Powodem do optymizmu jest m.in. fakt, że nie było żadnych problemów ze spadochronem. W zeszłym miesiącu, tylko dwa spadochrony bezproblemowo się otworzyły.

NASA nie jest pewna, czy zażąda od Boeinga kolejnego lotu testowego, który obejmie wizytę na stacji kosmicznej – przed umieszczeniem astronautów na pokładzie. Kapsuła załogowa Dragon od SpaceX z powodzeniem ukończyła swoje pierwsze loty w kierunku orbity w marcu zeszłego roku. I choć lot do stacji kosmicznej przebiegł dobrze, kapsuła eksplodowała miesiąc później na stanowisku testowym na Przylądku Canaveral.