Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem eksperyment w sieci, który sprowadzał się do wysłania… prawdopodobnie kanapki (choć mogło to być również taco) na skraj orbity, a następnie zjedzenia jej, to nawet przez myśl mi nie przyszło, że tego typu zabawy są czegokolwiek warte. Jak się jednak okazuje – są, co potwierdza najnowszy projekt ESA. Mowa o kapsule Space Raider, która umożliwia przeprowadzanie prostych i ”tanich” eksperymentów na orbicie.
Czytaj też: FBI ujawniło akta dotyczące Wielkiej Stopy
Zabawa w podbijanie kosmosu wymaga często użycia jednorazowych maszyn, co sprawia, że po prostu potrzebujemy coraz więcej rozwiązań pokroju wielorazowej rakiety Falcon od SpaceX. Z otwartymi ramionami witamy więc Space Raider, czyli kapsułę wielokrotnego użytku, która może przenosić jakieś czujniki, czy sprzęt naukowy na krawędź kosmosu i z powrotem. Co ciekawe, opiera się ona na Intermediate Experimental Vehicle, który przeprowadził udany test lotu i zejścia w 2015 roku.
Nowa kapsuła została jednak rozwinięta pod kątem przestrzeni ładunkowej oraz systemów, których wytrzymałość ma gwarantować przynajmniej pięć startów. Najpierw kapsuła Space Raider zostanie wystrzelona na szczycie rakiety Vega-C i przymocowana do jednostki AVUM+ na wyższym poziomie, która zapewnia 600 watów mocy i steruje jednostką, gdy znajdzie się na orbicie. Jej wnęka bagażowa może przewozić sprzęt o maksymalnej wadze 800 kg lub o pojemności 1200 litrów.
Gdy misja zostanie zakończona – co może trwać dwa miesiące, a nawet dłużej – Space Raider jest w stanie wycofać się z orbity samodzielnie, dostosowując kąt tak, aby ponownie wejść do atmosfery. W ostatnim etapie podróży wystrzeli z siebie spadochron, aby sprowadzić się bezpiecznie na ziemię. Całość kończy mała przygoda w laboratorium, z którego wyjście gwarantuje mu bilet do ponownego lotu. Pierwszy oficjalny ma mieć miejsce w 2022 roku, a sam projekt jest na dobrej drodze do ukończenia.
Czytaj też: Ogromna rakieta która poleci na Księżyc wkrótce zostanie ukończona
Źródło: New Atlas
