Kiedy ludzki mózg przestaje funkcjonować w całkowity i nieodwracalny sposób, możemy mówić o śmierci. Wyznaczenie granicy między życiem a śmiercią nie jest jednak łatwe. Naukowcy próbowali ją znaleźć, co może mieć ogromne znaczenie dla wielu z nas.
Śmierć mózgu jest powszechnie znanym pojęciem, ale jego definiowanie od lat stanowi przedmiot sporu. Grupa naukowców, zrzeszona w ramach World Brain Death Project i złożona z ekspertów w dziedzinie medycyny, dokonała przeglądu istniejących badań związanych ze śmiercią mózgu. Badacze wykorzystali też swoją wiedzę do stworzenia zaleceń, które następnie opublikowano na łamach JAMA.
Ocena śmierci mózgu powinna obejmować szereg testów skupiających się na fizycznych reakcjach. Chodzi m.in. o ruch gałek ocznych, odpowiedzi na ból czy odruchy wymiotne. Lekarze powinni również przekonać się, czy dana osoba próbuje oddychać samodzielnie, co świadczy o funkcjonowaniu pnia mózgu. Jeśli żaden z powyższych elementów nie funkcjonuje, badana osoba może zostać uznana za martwą.
O ile w przypadku dorosłych wystarczy jedno badanie neurologiczne, tak u dzieci konieczne są co najmniej dwa. Wynika to z faktu, że u najmłodszych pewne procesy zachodzą inaczej – i to właśnie dzieci często zdrowieją w nie do końca wytłumaczalny sposób. W grę wchodzą również przekonania religijne czy osobiste. Lekarze przytaczają przykład nastoletniej osoby z Kalifornii, której rodzice nie wyrazili zgody na odłączenie od respiratora. Pomimo śmierci mózgu, pacjent był podtrzymywany przez życiu przez 5 lat, do momentu, w którym jego wątroba przestała funkcjonować.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News