Pierwszy oficjalnie udokumentowany przypadek zakażenia SARS-CoV-2 na terenie Stanów Zjednoczonych pochodzi z 20 stycznia. Nowy raport sugeruje jednak, że faktycznie do zachorowań na COVID-19 w USA mogło dojść już w grudniu.
Podobna zależność dotyczy pierwszych zgonów, bowiem zakażony koronawirusem zmarł w Kalifornii 6 lutego – ok. 3 tygodnie wcześniej, niż sugerowała dotychczasowa dokumentacja. CDC uważa, że pojedynczy przypadek przywleczony z Chin, który nie został zidentyfikowany, może być odpowiedzialny za epidemię COVID-19, która rozpoczęła się na Zachodnim Wybrzeżu. Kolejne najprawdopodobniej pochodziły z Europy.
Jak amerykańskie służby doszły do takich wniosków? CDC przetestowały prawie 11 000 próbek pobranych w przeszłości od pacjentów podejrzanych o zachorowanie na grypę. Spośród nich pierwszy pozytywny wynik związany z SARS-CoV-2 pochodzi z 25 lutego. To dwa dni przed tym, jak władze w Kalifornii poinformowały o wystąpieniu koronawirusa w tym stanie. Wtedy też miała miejsce transmisja pozioma, co oznacza, że nie dało się wyśledzić nosicieli, którzy zakazili chore osoby.
Czytaj też: Chiny rozpoczną szczepienia na koronawirusa jeszcze w tym roku. Nawet jeśli nie skończą się testy
Niezależnie od interpretacji, nowe badanie sugeruje, że transmisja pozioma koronawirsa w amerykańskim społeczeństwie rozpoczęła się znacznie wcześniej niż sądzono. W przypadku Europy pierwsze zachorowania na COVID-19 mogły się pojawić już w listopadzie, choć Chiny oficjalnie raportowały o pierwszych przypadkach dopiero w grudniu 2019 roku.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News