Reklama
aplikuj.pl

O tym, jak Koenigsegg odmienił system katalizatorów, oszczędzając nawet 300 KM

Następny supersamochód Koenigsegg bez wałka rozrządu
Następny supersamochód Koenigsegg bez wałka rozrządu

Samochody firmy Koenigsegg są zdecydowanie kawałkiem zupełnie innego tortu na całym motoryzacyjnym rynku. Pokazuje to nawet nazwa, na której można połamać sobie język, ale żarty na bok, bo tym razem czas rzucić okiem na niepozorne katalizatory, a dokładniej mówiąc konwertery katalityczne, które w samochodach Koenigsegg są zwyczajnie kluczowe.

Czytaj też: Bugatti świętuje 110. urodziny hipersamochodem Centodieci’

Rola tradycyjnego katalizatora jest prosta – ograniczyć emisję spalin. Jednak powodują one małą wadę, a dokładniej mówiąc przeciwciśnienie. Ze względu na to nowe pojazdy o spalaniu wewnętrznym wykorzystują mniejszy katalizator, a następnie większy/główny, z których oba ograniczają przepływ spalin, prowadząc do utraty mocy.

Pierwszy katalizator, znany powszechnie jako wstępny, jest używany, gdy silnik jest zimny, a główny katalizator jeszcze się nie rozgrzał i nie może działać skutecznie. Problem polega na tym, że w przypadku większości układów wydechowych ten pierwszy katalizator działa nawet wtedy, gdy główny jest ciepły, co powoduje niepotrzebną redundancję, która z kolei wytwarza jeszcze większe przeciwciśnienie. Tutaj właśnie wchodzą patenty Koenigsegga i to już z 2004 roku.

Koenigsegg CCR był tym pierwszym z innowacyjnym podejściem do katalizatorów

Koenigsegg opracował system, w ramach którego ten pierwszy katalizator integruje się w komorze z kanałami, działając przy niskich obciążeniach. Jednak przy dużym przepływie kanały są zaprojektowane tak, aby kierować powietrze wokół tego wstępnego katalizatora i prosto do głównego konwertera.. Koenigsegg twierdzi, że takie rozwiązanie zapewnia całe 100 koni mechanicznych wzrostu względem standardowej konfiguracji katalizatorów.

Jednak to nie koniec historii, bo w 2011 roku Koenigsegg dorzucił do układu wydechowego zawory obejściowe, które kierują spaliny do wstępnego katalizatora, kiedy silnik jest jeszcze zimy albo na niskich obrotach, albo do głównego, kiedy się rozgrzeje. Wynik? 300 koni mechanicznych na plusie. Nieźle. Dokładniej o tym poniżej:

Czytaj też: Hipersamochód Valhalla Astona Martina po raz pierwszy na torze

Źródło: Road and Track