Pojawiło się wiele pesymistycznych wiadomości na temat brytyjskiej jak i południowoafrykańskiej mutacji koronawirusa. Faktem jest jednak, że naukowcy mają wiele wątpliwości dot. tych szczepów.
Wiemy już, że obecnie stosowane szczepionki będą działać na szczep B.1.1.7, który jest w dużej mierze odpowiedzialny za wzrost zakażeń SARS-CoV-2 w Wielkiej Brytanii i reszcie europejskich krajów. Podobna zależność powinna również dotyczyć ozdrowieńców z COVID-19, którzy przeszli zakażenie powiązane z inną mutacją.
Czytaj też: WHO wydała zalecenie dot. szczepionki na koronawirusa. Czy Brytyjczycy je zignorują?
Czytaj też: Czy lek stosowany w leczeniu raka będzie panaceum na COVID-19?
Czytaj też: Oto najpowszechniejsze objawy COVID-19. Lista jest bardzo długa
501.V2, odkryty na terenie RPA, jest jednak słabiej poznany. Wykryto go m.in. na terenie południowej Afryki, gdzie wywołał wiele infekcji oraz w Ameryce Południowej – szczególnie w Brazylii. Wygląda na to, iż lepiej radzi on sobie z przeciwciałami, przez co istnieje większe ryzyko zakażenia nim – nawet jeśli dana osoba była szczepiona bądź wyzdrowiała z COVID-19.
Koronawirus z RPA wywołał na terenie tego kraju znaczny wzrost liczby zakażeń
Jeśli te informacje się potwierdzą, to koronawirus z RPA byłby w stanie ominąć zarówno ochronę zapewnianą przez przeciwciała neutralizujące, powstałe w wyniku działań ludzkiego organizmu, ale także te monoklonalne – wytworzone w laboratorium i podane w formie „koktajlu”.
Czytaj też: Mutacja koronawirusa z RPA nie wpłynie na szczepionki? Sprzeczne komunikaty naukowców
Czytaj też: Chiny po raz kolejny próbują kształtować narrację dot. pandemii koronawirusa
Czytaj też: Na terenie uniwersytetu stanęły automaty z darmowymi testami na COVID-19
Z drugiej strony, pocieszający jest fakt, że szczepionki będzie można w stosunkowo łatwy i szybki sposób dostosować do nowych szczepów, co powinno zająć kilka tygodni.