W środę na niebie można było obserwować przelot dwóch satelitów, które znajdowały się na kursie kolizyjnym. I choć początkowo wydawało się, że ich zderzenie jest w zasadzie niemożliwe, to z czasem prawdopodobieństwo zaczęło rosnąć.
Pierwotnie szansa na kolizję wynosiła mniej niż 1%, ale po czasie wzrosła do ok. 5 procent. Nie była to może zatrważająca wartość, jednak zdecydowanie istniało pewne zagrożenie. Cała sytuacja zakończyła się bez poważniejszych konsekwencji i emisji kolejnych pokładów kosmicznych śmieci.
Te stanowią coraz większy problem i mogą wpływać na to, jak w przyszłości potoczy się eksploracja kosmosu przez ludzkość. Poza tym śmieci mogą zakłócać obserwacje astronomiczne. Z tego powodu ESA i NASA skupiają się na walce z kosmicznymi zanieczyszczeniami. Specjaliści alarmują, że nawet najmniejsze elementy, które niefortunnie uderzyłyby w Międzynarodową Stację Kosmiczną, mogłyby wywołać katastrofalne w skutkach konsekwencje.