Facebook chce swoją Librę, więc dlaczego by jedno z państw nie chciało swojej własnej kryptowaluty? Takie plany zasugerowali w ostatnich tygodniach urzędnicy z Chińskiego Banku Ludowego, wspominając o praktycznej gotowości cyfrowej wersji swojej waluty (renminbi) w celu zastąpienia fizycznej gotówki na płatności konsumenckie.
Czytaj też: Dokładny chemiczny odcisk Amazonii
Oczywiście daleko temu stwierdzeniu do „chińskiej kryptowaluty” i tak rzeczywiście jest, bo nie dostaliśmy jeszcze zbyt wielu szczegółów. Nie wiemy nawet, czy będzie wykorzystywał do funkcjonowania mechanizm blockchain i czy oficjalnie zostanie nazwany „kryptowalutą”, a nie przystanie na znacznie neutralniejszy termin „cyfrowej gotówki”.
Coś tam jednak wiemy, bo urzędnicy stwierdzili, że jego debiut w systemie Chin jest „bliski”. Zapewne tak bliski, jak wspomniany stablecoin Libra Facebooka, na którego dosyć długo już czekamy. Niektóre raporty wspominają nawet o listopadzie bieżącego, ale chińskie źródła raczej temu zaprzeczają. Zostawmy jednak kwestię premiery, bo jak to z tak wielkimi zmianami bywa, te często zaliczają opóźnienie.
Warto przy tym wspomnieć o samej motywacji tej decyzji. Ponoć jej częścią jest „ochrona suwerenności monetarnej” Chin, gdzie metody płatności elektronicznych są wszechobecne. Przewagą waluty cyfrowej emitowanej przez bank centralny nad platformami płatniczymi kontrolowanymi przez prywatne firmy, takie jak Tencent i Alibaba, ma być z kolei to, że platformy komercyjne mogą zbankrutować i na zawsze „stracić” pieniądze klientów.
Finalnie wicedyrektor Banku Ludowego Chin stwierdził też, że nadchodząca waluta „zapewni równowagę między anonimowymi płatnościami a zapobieganiem praniu pieniędzy”, a na dodatek będzie działać nawet bez internetu. Projekt jest jednak nadal dosyć tajemniczy.
Czytaj też: Oddział Marines potrzebuje zastępstwa dla pojazdu LAV-25
Źródło: Technology Review