Jak myślicie, kto zasługuje na jedyny na świecie, wyjątkowy, unikalny, niepowtarzalny i skrojony według własnych upodobań samochód od elitarnego koncernu Lamborghini? Nie macie pojęcia? No cóż, ja też… zupełnie jak reszta świata, której firma nie udostępniła danych swojego specjalnego klienta. Ten zdecydowanie jednak nie jest „zwykłym Kowalskim”.
Opracowany egzemplarz przez specjalistyczny oddział Squadra Corse Lamborghini dołączy do takich dzieł motoryzacyjnej sztuki jak np. Veneon i Centenario. Zwłaszcza że nawet te dwa przykłady bazują na komercyjnym modelu Aventador, który przeżył jednak solidną modernizację oraz lifting wizualny. Widać tu jednak inspirację z innych sportowych modeli, jak np. Huracan GT3 i Trofeo EVO, z których zaczerpnięto wszystko to, co najlepsze. Mowa o masce, błotnikach, płetwach, czy łapaczach powietrza, a przede wszystkim 12 wlotach powietrza, dbającymi o utrzymanie temperatury silnika i układu chłodzenia w bezpiecznych ryzach.
Projekt prezentuje się oczywiście fenomenalnie, ale Lamborghini postarało się również o odpowiednie cacko pod maską. Mowa o cholernie wydajnej wolnossącej V12 zaczerpniętej z modelu Avantador, która zapewnia 770 koni mechanicznych przy 8500 obrotach na minutę i prawie 720 niutonometrów momentu obrotowego, ale przy 6750 obrotach na minutę. W grę nie wchodzą żadne turbosprężarki, a w kwestii skrzyni producent zdecydował się na znaną, siedmiobiegowy „niezależny” wariant. Kwestia napędu pozostała jednak tajemnicą. Całość dopełniają 20-calowe felgi z przodu i 21-calowe z tyłu z oponami Pirelli P Zero Corsa. Fotki wnętrza nie zostały ujawnione, ale o obecnym tam luksusie i najwyżej jakości możemy być pewni.
Czytaj też: Hybrydowy 330e trafił do BMW serii 3
Źródło: RoadandTrack