Po co komu drogie rakiety i równie drogie starty, kiedy można zabawić się tradycyjnymi balonami z delikatnymi modyfikacjami? W to właśnie wierzy firma Leo Aerospace, która chce wysyłać satelity w kosmos na balonach.
Czytaj też: Czym były tajemnicze obiekty, które spadły na Ziemię w zeszłym tygodniu?
Firma będzie ponoć oferować „dedykowaną usługę dostarczania mikrosatelitów”, które zadowolą się swoim skrawkiem przestrzeni na niskiej orbicie ziemskiej (LEO). Aby ją osiągnąć, Leo Aerospace chce wykorzystywać balony, które wzniosą satelitę o wadze do 25 kilogramów na odpowiednią wysokość, a następnie ten użyje swoich silników do „podlecenia” jeszcze około 17,2 kilometrów. Dzięki tamtejszej atmosferze, opór dla nich byłby na tyle niski, że do ostatniej drogi potrzeba byłoby znacznie mniej paliwa. Jak wspomina CEO firmy:
W Leo uważamy, że umieszczenie mikrosatelity w kosmosie powinno być równie łatwe, jak wysłanie paczki na terenie całego kraju. Nie będzie już potrzeby dzielenia się jazdą ani podróżowania autostopem.
Znaleźliśmy to naprawdę eleganckie rozwiązanie, które w latach 50. zostało przetestowane w szczątkowy sposób przez Siły Powietrzne, które wystrzeliły rakiety z aerostatu – balonu.
Z czasem potrzeba wysyłania tym sposobem zmalała, kiedy testy rządowe obrały kurs lotów na Księżyc. Jednak po tak wielu latach wzrost zapotrzebowania na umieszczanie małych satelitów na orbicie rzucił na ten patent zupełnie nowe światło. Leo Aerospace celuje więc w wystrzeliwanie wielorazowych balonów Excelsior, które wykonano z twardego nylonu i choć wszystko brzmi nieźle, to nadal ma problemy z finansami.
Czytaj też: Nowe doniesienia potwierdzają użyteczność Kosmicznych Sił
Źródło: Popular Mechanics