Zanim zapoznacie się z Lobster Lock, miejcie z tyłu głowy pytanie – czy ktoś aby nie próbuje przekonać rowerzystów, że potrzebują czegoś, co mają już przy sobie?
Jeśli macie swojego ulubionego dwukołowca, to zapewne wydaliście przynajmniej kilkadziesiąt złotych na typowe zapięcie, które zabezpiecza rower przed kradzieżą. Zwykle jego przecięcie solidnymi nożycami do metalu jest proste, ale dziś nie rozmawiamy o skuteczności tego rozwiązania.
Czy kiedykolwiek takie zapięcie sprawiało Wam problemy, kiedy jechaliście i np. pozostawiliście je przypięte do ramy? Wiecie – po prostu zablokowali tylko na ramie, żeby nie musieć chować go do plecaka, czy kieszeni. Jeśli tak, to właśnie z tego powodu powstał Lobster Lock.
To zapięcie jest wytwarzane ze stali hartowanej, a użytkownik montuje je w miejscu uchwytu na bidon, czyli na dolnej ramie i na szczęście nie traci pierwotnego zastosowania tego miejsca.
Czytaj też: Na rynku SSD pojawi się nowy gracz
Kiedy Lobster Lock nie jest potrzebny, można go złożyć w kompaktowy prostokąt, ale kiedy nadejdzie czas na pewną dozę bezpieczeństwa, rozkłada się jego ramiona i przyczepia do czego tylko chcecie, blokując finalnie całość kluczem. Cena? 74,99$, ale jeśli macie lepsze sposoby na zabezpieczanie roweru, dawajcie znać w komentarzach.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News