Malaria to naprawdę groźna choroba, która niejednokrotnie zapisała się na kartach historii. Podobnie jak wirus Ebola, Malaria powróciła i nie wygląda na to, aby miała dla nas litość. Po 1970 roku wszyscy mieli nadzieję, że już nigdy nie doświadczymy powrotu tej tropikalnej choroby. Aby temu przeciwdziałać, wyprodukowano specjalnie środki owadobójcze stworzone do zabijania komarów przenoszących malarię. Ponadto wyprodukowano niedrogi lek, zdolny do zniszczenia pasożytów malarii już po tym, jak znalazły się w organizmie człowieka. Była nim chlorochina. Niestety większość gatunków komarów, nosicieli malarii, uodporniła się na co najmniej jeden insektycyd. Sytuację dodatkowo zaognił fakt, iż wiele szczepów choroby uodporniło się na chlorochinę oraz inne leki. W tym samym czasie zwiększyła się również ilość podróżujących, którzy umożliwili pasożytom rozprzestrzenienie się po całym świecie.
Czym tak naprawdę jest Malaria?
Jest to choroba wywoływana działaniem pasożytów. Są nimi małe jednokomórkowce zwane pierwotniakami, wszystkie ich rodzaje należą do kategorii zarodźców. Najgroźniejszym z nich jest zarodziec sierpowy, o tym dlaczego to jego należy się obawiać w szczególności, dowiecie się w dalszej części tekstu. Wszystkie zarodźce przenoszą się do organizmu człowieka poprzez ugryzienia komarów z rodzaju Anopheles. Żyją one we wszystkich krajach znajdujących się w strefie międzyzwrotnikowej i strefie klimatów podzwrotnikowych. Malaria to poważny problem w ponad 90 krajach.
Co roku rejestruje się od 300 do 500 milionów przypadków zachorowań. Aż milion z nich kończy się śmiercią. Na szczęście dla nas, mieszkańców Europie Środkowej, większość osób zaraża się nią w odległej Afryce. Ofiarami śmiertelnymi są niestety często dzieci żyjące w obszarach, gdzie nie ma dostępu do dobrej pomocy medycznej. Jeżeli bowiem Malaria zostanie wykryta odpowiednio wcześnie, to można ją wyleczyć – pod warunkiem jednak, że chory zostanie poddany natychmiastowej terapii.
Rozwój pasożytów w krwiobiegu
Kiedy zakażony komar ugryzie człowieka, wpuszcza do jego ciała niedorozwinięte formy zarodźców, które trafiają do krwiobiegu. Ostatecznie przedostają się do wątroby, gdzie dojrzewają i mnożą w zastraszającym tempie. Następnie z powrotem wchodzą do krwiobiegu, przyczepiając się do czerwonych krwinek, odpowiedzialnych za transport tlenu z płuc do innych narządów wewnętrznych. Jeżeli jesteśmy już zarażeni Malarią i ponownie ugryzie nas zakażony komar, to zassane przez niego dorosłe pasożyty potrafią połączyć się z istniejącymi już w jego wnętrzu zarodkami, tworząc nowy podział na płeć żeńską i męską.
Wróćmy jednak do samego procesu rozwoju zarodźców. Kiedy są już w czerwonych krwinkach, ponownie zaczynają etap rozmnażania. Po okresie od 48 do 72 godzin, czerwone krwinki pękają pod naporem pasożytów, uwalniając jeszcze większą ich ilość do krwiobiegu. Powoduje to dreszcze, ból głowy i gorączkę, która trwa kilka godzin. Następnie oblewa nas zimny pot i temperatura naszego ciała zaczyna gwałtowanie spadać. Wszystko to powtarza się cyklicznie, co 48 do 72h. Każdy kolejny cykl sprawia, że nasz organizm posiada coraz mniej czerwonych krwinek – prowadzi to do groźnej anemii, w wyniku, której mózg i inne organy nie otrzymują wystarczającej ilości tlenu. Nie muszę chyba tłumaczyć, do czego prowadzi ten stan.
Czy musimy się bać?
Malaria to problem, który dotyka głownie kraje trzeciego świata. Największe zagrożenie istnieje podczas sezonów deszczowych, kiedy najwięcej komarów atakuje pracujących na polach rolników. W Stanach Zjednoczonych rejestruje się rocznie około 1000 zachorowań na tę chorobę, z czego większość zarażonych to osoby, które przybyły właśnie z państw wysokiego ryzyka.
Z powodu Malarii, codziennie na całym świecie umiera około 3 tys. dzieci. Jest ona dla nich wyjątkowo niebezpieczna. Na baczności powinny mieć się również kobiety w ciąży, ponieważ Malaria może doprowadzić do przedwczesnego porodu lub śmierci płodu.
Przebieg choroby
Chorzy na Malarię przejawiają następujące objawy: dreszcze, gorączka, pocenie się, bóle głowy, bóle mięśni, wszechogarniające zmęczenie, biegunka, wymioty i kaszel. We wczesnym etapie przypomina ona nieco grypę. Nieleczona może szybko pogorszyć stan chorego. Szczególnie groźne jest zakażenie zarodźcem sierpowym – może ono doprowadzić do niewydolności wątroby oraz nerek, padaczki, śpiączki, a nawet spowodować szybką śmierć.
Symptomy wywołane przez inne zarodźce są o wiele łagodniejsze, ale pasożyty te potrafią na kilka miesięcy lub lat ukryć się w wątrobie i atakować nasz organizm cyklicznie w taki sposób, abyśmy myśleli, że przez słabą odporność często „łapiemy” grypę. Pierwsze objawy pojawiają się po około 3 tygodniach od ugryzienia. W skrajnych przypadkach symptomy można odczuwać dopiero po kilku miesiącach. Najlepszym rozwiązaniem jest poddanie się badaniom na obecność pasożytów po kilku tygodniach od powrotu z kraju wysokiego ryzyka.
Gorączka Blackwater
Jest to bardzo rzadka, najczęściej śmiertelna forma Malarii. W niektórych przypadkach potrafi ona zabić człowieka w ciągu kilku godzin od zarażenia. Odpowiedzialny z jej powstanie jest zarodziec sierpowy – ten zdecydowanie najgroźniejszy dla naszego zdrowia. W trakcie przebiegu gorączki, bardzo szybko rozpada się niewyobrażalnie duża ilość naszych czerwonych krwinek. Hemoglobina ze zniszczonych krwinek przenosi się do moczu, który zmienia kolor na krwistą czerwień lub przybiera barwę czerni. Wszystko dzieje się tak szybko, że leki nie mają czasu zareagować. Jedynym ratunkiem jest transfuzja krwi, która pomaga wypompować zarażone krwinki wymieniające je na zdrowe.
Jak dziś leczymy Malarię?
Lekarz pobiera krew od potencjalnie zarażonego i sprawdza, czy znajdują się w niej pasożyty. Jeżeli wynik wykaże ich obecność, to wymagane jest natychmiastowe specjalistyczne leczenie. Zatem zanim jeszcze wyjedziemy do krajów wysokiego ryzyka zachorowania na Malarię, lepiej jest przyjąć odpowiednie leki, zapobiegające rozwijaniu się zarodźców w naszym krwiobiegu. W tym celu należy koniecznie odwiedzić lekarza w ramach przygotowań do dalekiej podróży.
Chlorochina jest nadal używana w krajach, gdzie pasożyty nie zdołały się jeszcze na nią uodpornić. Ale lepiej nie ryzykować i wziąć zalecany przez Amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom lek o nazwie meflochina.
Globalne ocieplenie to zagrożenie
Komary z rodzaju Anopheles nie przepadają za miejscami, gdzie temperatura spada poniżej 16°C. Niestety temperatury podnoszą się na całym świecie w procesie globalnego ocieplenia. Takie zmiany mogą przyczynić się do zwiększenia populacji komarów zdolnych do przenoszenia zarodźców malarii. W 1990 roku wilgotna pogoda była przyczyną rozprzestrzenienia się Malarii w Californii, New Jersey, Nowym Jorku, Teksasie, Georgii, Florydzie, Michigan, Virginii, Ontario, a nawet w Kanadzie.
Jak chronić się przed komarami?
Temat raczej powszechnie znany, ale warto do niego na chwilę powrócić. Jeżeli wybieracie się w daleką podróż do miejsca, gdzie występuje podwyższone ryzyko zachorowania na Malarię, a nie chcecie faszerować się chemią przed wyjazdem, to najlepiej nosić ubrania zakrywające wszystkie części ciała oraz spryskiwać skórę i ubrania środkiem odstraszającym komary. Owady te pojawiają się najczęściej nocą, więc najlepiej schronić się pod specjalną siatką – moskitierą, która uniemożliwi im zbliżenie się do Waszego ciała. Jeszcze lepiej jest spryskać ją środkiem odstraszającym owady, aby zapewnić sobie maksymalne bezpieczeństwo.