Setki tysięcy niewielkich kawałków plastiku krąży w ziemskiej atmosferze, a nawet przemieszcza się pomiędzy kontynentami. Artykuł opublikowany na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences sugeruje, że problem nie tylko się zwiększa, lecz również stanowi zagrożenie dla ludzi.
Mikroplastiki mają mniej niż 5 milimetrów średnicy i niepozornie ukrywają się w oceanach a nawet wodzie, którą kupujemy w sklepach. Wnioski płynące z najnowszych badań w tej sprawie są jeszcze bardziej zaskakujące: atmosfera naszej planety zawiera tysiące ton niewielkich rozmiarów tworzyw sztucznych.
Czytaj też: Ten tropikalny raj odnotował rekordowo wysokie stężenie mikroplastików
Aby dowiedzieć się, w jaki sposób mikroplastiki trafiają do atmosfery, naukowcy mierzyli ich opady na przestrzeni 14 miesięcy w obrębie Stanów Zjednoczonych. W grę wchodziły zarówno cząsteczki opadające samodzielnie, jak i za sprawą deszczu. Na podstawie zebranych danych oszacowali, że około 1000 ton mikroplastików znajduje się w atmosferze nad zachodem USA.
Mikroplastiki wykrywa się już nie tylko w glebie i oceanach, ale nawet w butelkowanej wodzie
Pomimo, że przypuszczano, jakoby to miasta były największymi źródłami zanieczyszczenia atmosfery tworzywami sztucznymi, to analizy wykazały, iż drogi są głównymi winowajcami. Odpowiadają one bowiem za 84% tego typu emisji. Jeśli chodzi o inne źródła, to były to oceany oceany (11%) i obszary rolne (5%). Oczywiście stosunek tych wartości może być różny w zależności od kraju czy kontynentu.
Czytaj też: Butelki dla dzieci stanowią zagrożenie. Chodzi o mikroplastiki
Mikroplastiki mogą pozostawać w powietrzu przez okres od 1 godziny do 6,5 dnia. W przypadku tej drugiej wartości mówimy o czasie wystarczającym do przeniesienia zanieczyszczeń między kontynentami. Być może właśnie w ten sposób mikroplastiki docierają już nawet na Antarktydę, gdzie obecność ludzi jest dość ograniczona. W ramach dalszych badań naukowcy chcieliby zrozumieć, jak tego typu cząsteczki mogą wpływać na środowisko oraz ludzkie zdrowie.
