Lodowe rdzenie Antarktydy mogłyby się wydawać względnie bezpiecznym miejscem jeśli chodzi o zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi.
Nic bardziej mylnego! Naukowcy badający ten obszar natrafiali już na mikroplastiki w wodach powierzchniowych Antarktydy, jednak nie zdarzyło się to w przypadku lodu. Aż do teraz. Badacze z australijskiego instytutu przeanalizowali bowiem rdzeń lodowy wyciągnięty z Antarktydy Wschodniej w 2009 roku. Znaleźli w nim 96 cząstek mikroplastikowych, które dzieliły się na 14 różnych rodzajów.
Podobne analizy prowadzono również w odniesieniu do Arktyki, gdzie stężenia mikroplastików są nawet wyższe. Na Antarktydzie sytuacja wydaje się lepsza, choć trzeba dodać, że 14 różnych typów polimerów to niewiele mniej niż 17 znalezionych w lodzie Arktyki.
Czytaj też: Nowe tworzywo sztuczne, które nadaje się do recyklingu
Co ciekawe, mikroplastiki z Antarktydy były stosunkowo dużych rozmiarów, co może sugerować, że pochodzą one z lokalnego źródła. Gdyby zostały przetransportowane na dziesiątki tysięcy kilometrów za pośrednictwem prądów oceanicznych, byłyby one mniejsze. Naukowcy spekulują, że znalezione zanieczyszczenia mogą pochodzić m.in. z odzieży i sprzętu wykorzystywanych przez turystów oraz mają związek z rybołówstwem.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News