Datowanie radiowęglowe zostało wymyślone ponad 70 lat temu i nadal stanowi jedną z podstawowych metod oceny wieku różnorakich znalezisk. Dzięki nowym modyfikacjom być może uda się udoskonalić tę technikę.
Obecnie datowanie radiowęglowe umożliwia ocenę wieku organicznych obiektów, które liczą do 50 000 lat. Pomiary polegają na rozkładzie izotopu węgla-14, który występuje w organicznych materiałach za sprawą promieniowania kosmicznego. Problem w tym, że nie jest ono stałe, dlatego dość regularnie trzeba uaktualniać jego wahania w ziemskiej atmosferze.
Czytaj też: Co doprowadziło do potężnej erupcji wulkanu Kilauea?
Naukowcy z Cornell University twierdzą, że stosowane teraz metody kalibracji powodują pewne niedokładności. Pojedynczy zestaw danych dla całej półkuli północnej skutkuje różnymi wynikami w datowaniu. Aby to sprawdzić, badacze porównali dane radiowęglowe dotyczące terytoriów Niemiec oraz środkowej Turcji. W ten sposób zauważyli pewne odmienne dany, na występowanie których wpływają m.in. poru roku skutkujące różnicami w pobieraniu węgla z atmosfery przez drzewa.
Na terenie Europy czy Ameryki Południowej szczyt tego pobierania przypadnie na okres od kwietnia do września. Ale w przypadku Izraela będzie to czas od października do kwietnia. Skutek? Niedokładność pomiarów sięgająca nawet kilkudziesięciu lat.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Jako przykład autorzy badania podali erupcję wulkanu na wyspie Santoryn. Archeolodzy twierdzą, że doszło do niej ok. 1500 r. p.n.e podczas gdy inni naukowcy celują w okres pomiędzy 1630 a 1600 rokiem p.n.e. Tymczasem zespół z Cornell University twierdzi, iż prawda leży pośrodku – do erupcji miałoby dojść bowiem w latach 1600-1550 p.n.e.
Czytaj też: Skamieniałość sprzed milionów lat dostarcza informacji nt. wejścia ryb na ląd