Bethesda świętuje 25-lecie marki Fallout. Z tej okazji poznajemy wiele historii deweloperów, którzy od lat pracują nad tymi tytułami. Tym razem o muzyce w grze opowiedział twórca, który pracuje nad nią od czasów Fallout Tactics.
Muzyka w Fallout
Kompozytor serii Fallout, Inon Zur, podzielił się wspomnieniami na temat komponowania oryginalnej muzyki do czwartej odsłony serii. Kompozytor twierdzi, że sąsiedzi mają go za szaleńca.
Czytaj też: Tragiczny interfejs Steam zostaje, ale przynajmniej appka mobilna jest nowa
– Chodzę po ogrodzie i walę młotkiem w różne rzeczy – mówi Zur. Znany jest też z tego, że gra smyczkiem do wiolonczeli na meblach ogrodowych. Jak sam twierdzi, ten dźwięk jest „piekielnie przenikliwy”. Jeśli ci sami sąsiedzi zajrzą do domu Zura, mogą zauważyć, jak kompozytor gra na fortepianie, ale nie będzie to zwyczajny recital. – Ostro wyżywam się na fortepianie, uderzając w struny otwartą dłonią, a nawet gryząc je – śmieje się Zur.
Todd Howard nie polubił utworów z Fallout od razu
Trzeba pamiętać, że Zur nie inspiruje się wyłącznie meblami ogrodowymi. W ścieżkach dźwiękowych do Fallouta korzysta z wielu nietradycyjnych instrumentów, ale i tradycyjnych partii symfonicznych. W Falloucie 4 mamy do czynienia bardziej z podróżowaniem przez krajobrazy dźwiękowe. Kompozytor kiedy pracował z Bethesda Games Studios nad ścieżką dźwiękową, stworzył niepowtarzalne krajobrazy, pasujące do różnego otoczenia. – W ten sposób zapewniłem różne wrażenia muzyczne, niekoniecznie pasujące tematycznie, ale zawsze bardzo pamiętne – mówi Zur. Innymi słowy, bardziej sygnalizował graczowi, gdzie ten się znajduje i co tam robi. W ten sposób wzmacniał też emocjonalne wymiary fabuły Fallouta 4.
Czytaj też: PlayStation Stars w Polsce. Za zebrane punkty kupimy gry
Już od czasu pierwszego spotkania z Audio Directorem Markiem Lampertem i Game Directorem Toddem Howardem, Zur poczuł, że Fallout 4, bardziej niż jakikolwiek wcześniejszy Fallout, ma bardzo osobistą historię. Zur zasugerował, żeby ważną rolę w muzyce do Fallouta 4 pełnił fortepian, gdyż miał on potencjał do oddania bardziej osobistej natury gry.
– Mam piękny fortepian w domu. Na pierwsze spotkanie nagrałem siebie, jak gram motyw przewodni – opowiada Zur. Pierwszą reakcją Todda wcale nie był zachwyt: podobał mu się pomysł z fortepianem, ale uznał, że melodia jest zbyt skoczna i zbyt surowa. Todd i Mark chcieli czegoś cieplejszego.
– Stworzyłem więc połączenie dźwięków prawdziwego fortepianu i fortepianu elektrycznego. Utwór był bardziej dopieszczony i niezbyt pośpieszny, ale dosyć bogaty – opowiada Zur. Kiedy zagrał go Toddowi i Markowi, obaj natychmiast zrozumieli, że tego właśnie szukali.