Prawie 140 dzieci i 200 lam najprawdopodobniej padło ofiarą rytualnego mordu. Dokonali go przedstawiciele kultury Chimu w 1450 roku na terenie dzisiejszego Peru.
Jednym z wyjaśnień dokonanej masakry mogły być problemy pogodowe. Ówcześni kapłani być może przypuszczali, że złożenie ofiar w postaci dzieci oraz zwierząt spowoduje koniec tych niedogodności klimatycznych. Na terenie stanowiska archeologicznego znajdują się szczątki co najmniej 137 chłopców i dziewcząt oraz 200 lam. Wiele dzieci oraz zwierząt miało ślady sugerujące, że ich klatki piersiowe zostały rozcięte, być może w celu wydobycia serca.
Czytaj też: Naukowcy odnaleźli we włoskich Alpach szczątki mięsożernego dinozaura
Z analiz wynika, ofiary były w wieku o 5 do 14 lat i nie miały problemów zdrowotnych. Zostały owinięte bawełnianymi całunami i zakopane. Niektóre osoby miały twarze pomalowane farbą cynobrową oraz nakrycia głowy. W pobliżu zostały pochowane dwie dorosłe kobiety i mężczyzna. Nie mieli oni jednak nacięć na klatkach piersiowych, co sugeruje, że nie wycięto im serc.
Kultura Chimu zdominowała duża część peruwiańskiego wybrzeża od XI do XV wieku. W dużej mierze rozkwitła dzięki zaawansowanemu rolnictwu. Obszar ten jest dość suchy, ale istnieje możliwość, że nadszedł El Niño, a woda parująca z południowego Pacyfiku spadła nad Peru w formie deszczu. To w konsekwencji spowodowało spustoszenie wśród miejscowej ludności. Z dowodów wynika, iż w okresie, kiedy doszło do złożenia dzieci w ofierze, tamte tereny były mocno namoknięte. To potwierdzało by teorię o zmianach pogody. Co ciekawe, dzieci nie były lokalnymi mieszkańcami.
Nawet dziś osoby zamieszkujące niektóre regiony Boliwii oraz Peru usuwają serca lam, które zostają potem złożone w ofierze.
[Źródło: livescience.com]
Czytaj też: W Nowym Meksyku odkryto szczątki krewnego tyranozaura