Basen, lądowisko dla małych helikopterów, jacuzzi, wanna, pole do minigolfa… powiedzieć, że Amerykański Sen, czyli najdłuższy samochód na świecie, jest szaleństwem, to jakby nie powiedzieć nic. Dziś ponownie wrócił w światło reflektorów, bo choć świat zapomniał o nim po kilku występach w amerykańskich blockbusterach, to nowy właściciel zadbał o niego i nawet wydłużył, bijąc kolejny rekord.
Amerykański Sen powrócił do dawnej świetności i… urósł! Tak dziś wygląda najdłuższy samochód na świecie
W 1986 roku w Kalifornii Jay Ohrberg przerobił jedną z limuzyn Eldorado firmy Cadillac, przedłużając ją do niebywałych 30,5 metrów. Postawił na dwa silniki V8 (z przodu i z tyłu) i aż 13 osi, czyli 26 kół, z czego jedna oś i para kół jest ukryta, bo ma za zadanie ułatwić transport po rozdzieleniu pojazdu na dwie części połączone „zawiasem”. Owocu tych prac nie dopuszczono do ruchu ulicznego, a do 2019 roku nikt się nim nie zajmował.
Czytaj też: Indie przyznają: “atak rakietowy” na Pakistan był przypadkiem. Znamy odpowiedź drugiej strony
Przed trzema laty Michael Dezer kupił go jednak i odrestaurował z naprawdę paskudnego stanu, co kosztowało go „grubo ponad 250000$” i właśnie trzy lata pracy. Musiał całkowicie wymienić jej kabinę i cały układ napędowy, co razem z odrestaurowywaniem sprawiło, że samochód „urósł” o 1,5 cm. Najdłuższy samochód na świecie stał się więc jeszcze dłuższy i teraz wreszcie otrzyma odpowiednie miejsce na świecie, bo stanie w muzeum obecnego właściciela.