NASA przeprowadziła właśnie kolejny test systemu ewakuacyjnego System Launch Abort (LAS) dla swojej nadchodzącej ciężkiej rakiety Space Launch System (SLS). Ten sprowadza się modułu, znajdującego się na samym szczycie gigantycznej rakiety i ma za zadanie uchronić załogę przed śmiercią w chwili, kiedy coś pójdzie kompletnie nie tak.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja stworzyła trójwymiarową replikę Wszechświata
System ewakuacji w Space Launch System można podzielić na dwie części. Pierwszym elementem jest owiewka, która składa się z lekkiej skorupy, zakrywającej kapsułę z astronautami podczas wznoszenia się zakrywa kapsułkę podczas wynurzania. Chroni moduł załogi przed gorącem, wiatrem i naprężeniami akustycznymi, które ten musiałby znosić w drodze z platformy startowej do przestrzeni kosmicznej.
Drugim elementem jest ”wieża” do przerwania startu, która znajduje się na szczycie owiewki. Ta jest czubkiem rakiety i kryje w sobie trzy silniki manewrujące, a także kontroli wyrzutowej i kontroli położenia. W sytuacji awaryjnej na platformie startowej lub podczas lotu z pierwszym stopniem rakiety, silniki zostaną uruchomione i odciągną moduł z załogą od głównego korpusu rakiety z imponującym ciągiem 181000 kilogramów.
Następnie system LAS zajmie się sterowaniem z pomocą wspomnianych silników, aby wreszcie kapsuła otworzyła spadochrony i pozwoliła astronautom bezpiecznie wylądować. Jednak w ostatnim teście nie użyto ich, ponieważ NASA wykorzystała fałszywy, a nie prawdziwy statek Orion oraz ze względu na przeszłe testy, które gruntownie je przebadały. Cała procedura rozpoczęła się na zmodyfikowanej rakiecie US Peacekeeper, która wzniosła statek Orion na wysokość 9450 metrów przy prędkości 1287 km/h. Wtedy system LAS wystrzelił, odrywając kapsułę od rakiety i z powodzeniem zmienił kurs modułu.
Testowy statek Orion jeszcze podczas upadku wyrzucił z siebie 12 rejestratorów danych z odbiornikami GPS zanim uderzył w Ocean Atlantycki z prędkością około 483 km/h. Nie bójcie się jednak – został wykonany z materiałów, które naturalnie ulegną biodegradacji, a same rejestratory odnaleziono z pomocą łodzi i nurków.
Czytaj też: Łazik Mars 2020 już z ramieniem
Źródło: New Atlas