Nie tylko zwyczajni konsumenci z ogromnymi firmami na czele chcą pożegnać raz na zawsze korki i skrócić czas podróży z kilkudziesięciu do zaledwie kilku minut. Wygląda na to, że nawet Siły Powietrzne USA chcą swoich latających samochodów, czy tam „wielkich dronów” – zależy, jak na ten pomysł patrzycie, bo w sumie nomenklatura nadal jest w powijakach.
Czytaj też: Pociski Peregrine wniosą amerykańskie myśliwce Stealth na nowy poziom
Z najnowszych informacji wiemy, że asystent jednego z sekretarzy Sił Powietrznych USA, Will Roper chce wykorzystać prace firm lotniczych do produkcji latających samochodów w celu stworzenia pojazdu klasy wojskowej. Mowa więc o czymś w rodzaju Humvee… ale latającego i napędzanego energią elektryczną, a na dodatek służącego wyłącznie do transportu, a nie druzgotania sił wroga.
Ponoć w życie wszedł już projekt „Agility Prime”, który ma na celu zbadanie możliwości nabycia latającego samochodu lub ciężarówki. Latający samochód z napędem elektrycznym byłby względnie cichy, umożliwiając żołnierzom podróżowanie w pobliżu i przez pole bitwy bez głośnego hałasu wirników samolotów, czy helikopterów.
Plany obejmują masowe środki transportu żołnierzy, a nie dzieła pokroju V-22 Osprey, czy MH-47 Chinook (zdjęcia), które mogły latać z dwoma osobami na pokładzie. Wojsko amerykańskie zmierza więc w kierunku idei operacji rozproszonych, rozrzucając mniejszą liczbę samolotów na większe obszary jako zabezpieczenie przed atakiem wroga.
Czytaj też: Kosmiczne siły USA Space Force mogą zacząć działać do 90 dni
Źródło: Popular Mechanics