Jeśli czytaliście nasz wczorajszy wpis odnośnie tego, że niejaka niemiecka agencja kosmiczna płaci 16500 euro za leżenie przez dwa miesiące, to skrót DLR z pewnością jest Wam znany. Jest to właśnie wspomniana agencja, która tym razem chce pójść w ślady m.in. SpaceX, obniżając koszty misji kosmicznych, ale na swój własny, dziwaczny sposób.
Zamiast używać ciągu rakietowego do kontrolowania lądowania pierwszej części rakiety, jak to robi SpaceX, DLR chce stworzyć „łapacza rakiet”, który złapie je po prostu w locie. System ma opierać się na samolocie, który „łapałby” spadające rakiety pierwszego stopnia (first-stage booster), a następnie dostarczał na lądowisko, zrzucając rakietę, aby ta sama opadła na ziemię, „jak szybowiec”. W projekt FALCon (skrót od tłumaczonego 1:1 Lot formacyjny do wyrzutni powietrznej w 1. etapie demonstracji przechwytywania) jest zaangażowanych sześciu międzynarodowych partnerów, a jego realizacja potrwa do marca 2022 roku.
Jego celem jest opracowanie koncepcji technicznej łapacza rakiet, który jest wystarczająco zaawansowany, aby poddać się testom przy użyciu małych rakiet do autonomicznego przechwytywania i holowania w locie. Technologia zastosowana w systemie przeszła już jednak pewien poziom testów przy użyciu lekkich samolotów. DLR ma nadzieję, że projekt obniży koszty startów satelitów, a także poprawi przyjazność dla środowiska rakiet, ponieważ powinny one wymagać mniej paliwa niż istniejące systemy, które potrzebują go do kontrolowania zejścia rakiety na ląd.
Czytaj też: Ostatni sukces SpaceX Dragon Crew może uniezależnić USA od Rosji
Źródło: Digitaltrends