Maria Curie poczyniła mnóstwo kluczowych odkryć, za które poniosła najwyższą cenę. Wielu z was pewnie zna jej historię i wie, że zmarła ona podczas badania pierwiastków radioaktywnych. Radiacja była na tyle silna, że jej notatnik musi być nadal przetrzymywany w specjalnym pudełku wyłożonym ołowiem.
Nie tylko rękopisy poddane zostały specjalnej izolacji. Aby zobaczyć kolekcję jej rzeczy osobistych, która znajduje się we Francji, trzeba podpisać odpowiednią broszurę i wyrazić zgodę na potencjalny uszczerbek na zdrowiu. Następnie ubrać się w strój chroniący przed promieniowaniem.
Jeżeli jednak przyjrzymy się przeszłości Marii Skłodowskiej-Curie, to można łatwo wydedukować, dlaczego te wszystkie przedmioty przemieniły się w mini “Czarnobyle”. Chodziła ona po domu z butelkami wypełnionymi polonem i radem, które znajdowały się w jej kieszeniach. Na półkach miała fiolki wypełnione innymi niebezpiecznymi substancjami, a największą przyjemność czerpała z pracy nocą – „Świecące fiolki wyglądały jak słabe świata wróżek” – opisywała Curie.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany zgłębianiem jej rękopisów, to niestety nie będzie mógł tego zrobić jeszcze przez co najmniej 50 lat.
[gizmodo.com]