Reklama
aplikuj.pl

Nowe badania nad gigantycznymi radiogalaktykami przeczą dotychczasowym teoriom

Konwencjonalna wiedza zakłada, że duże obiekty wydają się mniejsze, gdy oddalają się od nas. Jednak to podstawowe prawo fizyki jest odwrócone, gdy obserwujemy odległy Wszechświat.

Astrofizycy z Uniwersytetu w Kent symulowali rozwój największych obiektów we Wszechświecie, aby wyjaśnić, w jaki sposób powstały galaktyki i inne obiekty. Patrząc na odległy Wszechświat, można go obserwować w stanie przeszłym, kiedy był jeszcze na etapie formowania. W tym okresie galaktyki rosły, a supermasywne czarne dziury gwałtownie wypychały ogromne ilości gazu i energii. Materia ta gromadziła się tworząc tzw. radiogalaktyki. Te gigantyczne obiekty rozciągają się na dużą część Wszechświata. Nawet poruszając się z prędkością światła, przejście przez jedną z tych galaktyk zajęłoby kilka milionów lat.

Autorzy nowego badania spodziewali się, że gdy będą symulować obiekty w głąb odległego Wszechświata, będą one wydawały się mniejsze, ale zauważyli coś zupełnie odwrotnego. Zespół przeprowadził symulacje z wykorzystaniem superkomputera Forge’a, generując trójwymiarową hydrodynamikę, która odtworzyła efekty dżetów tworzyących te galaktyki. Następnie badacze porównali otrzymane obrazy z obserwacjami odległych galaktyk. Różnice oceniano za pomocą nowego indeksu klasyfikacyjnego zwanego LB Index, który mierzy zmiany orientacji i wielkości obiektów.

Dzięki tym danym naukowcy zrozumieli, że kiedy jesteśmy wystarczająco daleko, Wszechświat działa jak szkło powiększające. Ze względu na odległość, obserwowane przez nas obiekty są bardzo słabe, co oznacza, że widzimy tylko najjaśniejsze ich obszary. Te gorące punkty pojawiają się na zewnętrznych krawędziach radiogalaktyk i wydają się większe niż kiedykolwiek wcześniej.