Ponoć Rosja chce skonstruować 30 przerażających torped i umieścić je na czterech okrętach podwodnych. Ciągle jednak dopiero testuje nuklearną torpedę Posejdon, o której wiemy od 2015 roku.
Nuklearna torpeda Posejdon nie jest mitem
Posejdon to torpeda, czyli pocisk podwodny przeznaczony do transportu zewnętrznego przez rosyjskie okręty, na której temat mamy tylko nieoficjalne przecieki i raporty. Jej średnica wynosi prawie dwa metry, a długość prawie 20 metrów, więc nic dziwnego, że do takiego kawału blachy trzeba było zaprzęgnąć napęd jądrowy.
Czytaj też: Nowy myśliwiec Korei Południowej. Oto KF-21 Boramae
Ten z kolei umożliwia torpedzie pokonanie odległości od kontynentu do kontynentu, dotarcie do głębokości 1000 metrów pod poziomem morza i rozpędzenie się aż do 129 km/h. Taka kombinacja sprawia, że tej broni praktycznie nie da się powstrzymać, ale czy w ogóle trafi do produkcji w tej formie? Na to odpowiedzą tegoroczne testy.
Czytaj też: Armia USA wybiera nowy sprzęt do walki ze śniegiem
Posejdon powstał z myślą o niszczeniu przybrzeżnych obiektów, co umożliwia mu głowica o mocy nawet 2000 kiloton. To sporo, a dla porównania warto przypomnieć, że bomba atomowa, która zrównała z ziemią Hiroszimę, miała „tylko” 16 kilotonową moc.