Reklama
aplikuj.pl

O tym, jak Rivian produkuje najpojemniejsze baterie do EV

O tym, jak Rivian produkuje najpojemniejsze baterie do EV
O tym, jak Rivian produkuje najpojemniejsze baterie do EV

Pierwsze prezentacje „pojazd przygodowego” Rivian R1T podczas LA Auto Show w 2018 roku, zaserwowały niejednemu miłośnikowi motoryzacji opad szczęki. I to nie tylko dlatego, że nikt wcześniej nie próbował stworzyć w pełni elektrycznego pick-upa na rynek amerykański. Przynajmniej takim, który zaoferuje ponad 640 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. Ta jest możliwa do osiągnięcia tylko dzięki olbrzymiemu akumulatorowi o niespotykanej pojemności 180 kWh.

Stworzenie największej baterii na rynku i uczynienie jej wystarczająco wytrzymałym, aby poradzić sobie z trudami offrackingu, to nie lada wyczyn – przekonuje Richard Farquahr, Wiceprezes ds. Napędu w Rivian. Firma zatrudnia zespół ponad dwóch tuzinów inżynierów akumulatorów i energii, aby dowiedzieć się, jak spakować taką ilość energii do komórek i uwolnić ją tak szybko, jak to tylko możliwe. „Dajemy naszym klientom jak najwięcej energii i zasięgu,” powiedział Farquahr w rozmowie z serwisem Engadget. „To tam zaczęliśmy naszą przygodę pod kątem tego, co chcemy zaoferować naszym klientom”. Dlatego też zespół projektowy skupił się na maksymalizacji gęstości energii nagromadzonej w akumulatorze. Sprowadza się do do tego, że każdy moduł składa się z dwóch warstw ciasno upakowanych, cylindrycznych komórek oddzielonych specjalną „zimną płytką” z aluminium. Te zestawy są indywidualnie pakowane w niemetaliczne lekkie materiały, a komórki w nich są łączone ze sobą za pomocą kleju strukturalnego. To sprawia, że są naprawdę mocne, ale jednocześnie relatywnie lekkie.

Podczas gdy popularne akumulatory o pojemności 105 i 135 kWh korzystają z dziewięciu modułów, ten 180 kWh w wykonaniu Rival wykorzystuje łącznie 12. Ta konstrukcja sprawiła, że ​​akumulatory Riviana są w stanie pomieścić o 25 procent więcej energii na jednostkę objętości niż jej najbliższy konkurent, czyli model Tesla X. Oczywiście o ile uwierzymy w słowa producenta. Przy takich osiągach nie mogło obyć się bez większych możliwości chłodzenia. Dlatego też każda ze wspomnianych ”zimnych płytek” pomiędzy warstwami komórkowymi działa na tym samym roztworze, który można znaleźć w chłodnicy pojazdu. Ponadto system akumulatorów ma swój własny, dedykowany system chłodzenia, który działa niezależnie od pozostałych dwóch systemów chłodzenia dla układu napędowego i kabiny pasażerskiej. Dzięki połączeniu z chmurą bazującą na uczeniu maszynowym, system odpowiedzialny za nadzorowaniem temperatury baterii aktywuje w razie niskiej temperatury, wbudowane elementy grzewcze, aby nie marnować nagromadzonej energii.

Czytaj też: Pierwszy elektryczny samochód Lotusa może być równie mocny, co drogi

Źródło: Engadget