Postępujące zmiany klimatyczne mają coraz większy wpływ na cykl hydrologiczny naszej planety. Chodzi tu głównie o obieg słodkiej wody, bez której, niezależnie od naszego technologicznego zaawansowania nie jesteśmy w stanie przeżyć dłużej niż kilka dni.
Niestety, według ekspertów, zmiany w ziemskim obiegu wody, które obserwujemy dziś to dopiero początek. Ich zdaniem, w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat może dojść do sytuacji, w której duże, zamieszkałe obszary naszej planety zostaną pozbawione regularnych „dostaw” wody pitnej. Wszystko za sprawą tzw. intensyfikacji obiegu wodnego, która – w dużym skrócie – polega na tym, że coraz mniej wody pitnej dociera do suchych obszarów Ziemi, ale nie znika.
Obieg wodny Ziemi – wraz ze wzrostem średniej temperatury obserwować będziemy coraz bardziej intensywne zjawiska pogodowe
Zamiast tego coraz więcej wody pojawia się w bardziej wilgotnych obszarach. Czym to skutkuje? Oczywiście coraz bardziej ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi – mowa tu zarówno o długotrwałych i zabójczych suszach, jak i o coraz bardziej intensywnych burzach. Od 1970 r. ok. 7 proc. słodkiej wody „przesunęła się” z tropików do chłodniejszych obszarów. Szacuje się, że te 7 proc. to od 46 tys do 77 tys. kilometrów sześciennych wody.
Nawet jeśli uda nam się osiągnąć cel utrzymania wzrostu średniej temperatury na Ziemi do 2 st. Celsjusza, IPCC przewiduje, że wzrost ten spowoduje powstawanie „o wiele silniejszych zjawisk pogodowych” – których intensywność będzie o 14 proc. większa w porównaniu ze zjawiskami rejestrowanymi na przestrzeni lat 1850-1900.