Tempo, w jakim indyjska agencja rządowa zamierza przetestować i wprowadzić do użytku opracowaną tam szczepionkę na koronawirusa, wywołało obuerzenie wśród naukowców z całego świata.
Ujawnione niedawno informacje sugerują, że pierwsze szczepionki mogłyby zostać wprowadzone do powszechnego stosowania już 15 sierpnia, co mogłoby się wiązać ze zbyt małą ilością czasu na odpowiednie testy. Indyjska Akademia Nauk określiła tę decyzję „nierozsądną i bez precedensu”.
Dwie z sześciu indyjskich firm zajmujących się opracowaniem szczepionki na SARS-CoV-2: Bharat Biotech i Zydus Cadila, uzyskały pozwolenie na przeprowadzenie I i II fazy testów. Dopuszczone środki nazywają się kolejno covaxin i ZyCov-D.
Czytaj też: Odporność na koronawirusa. Pojawiły się nowe teorie
Absurdalne wydaje się założenie, że testy mogą wykazać ewentualną szkodliwości szczepionki w przeciągu zaledwie dwóch miesięcy. Anant Bhan stwierdził, że nie spotkał się z sytuacją, by jakakolwiek szczepionka została wprowadzona do użytku tak nagle i bez odpowiednio zaawansowanych badań. Naukowiec dodał, iż takie ramy czasowe mogą naruszyć bezpieczeństwo osób, którym zostanie podany jeden ze środków.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Indie z niecierpliwością oczekują pojawienia się szczepionki chroniącej przed COVID-19. Jest to trzeci kraj na świecie pod względem liczby zakażeń koronawirusem, tuż po Stanach Zjednoczonych i Brazylii. Liczba zgonów przekroczyła tam już 20 tysięcy, a zakażeń – 700 tysięcy. Jednocześnie Seth Berkley dodał, że skuteczność szczepionek, które trafią do testów klinicznych (tak jak covaxin i ZyCov-D) zazwyczaj wynosi ok. 15-20 procent.